„Manru”, czyli polska opera z nowojorskiej sceny
Ignacy Jan Paderewski – znany bardziej raczej jako polityk, dzięki którego staraniom po pierwszej wojnie światowej Polska zaistniała ponownie jako wolny kraj, niż jako pianista i kompozytor. Oczarowywał wszystkich nie tylko swoim talentem, lecz również wizerunkiem, jednak to właśnie ciężka praca oraz upór doprowadziły go na szczyt. Mówi się, że „stanął w panteonie najlepszych muzyków XX wieku”.
„Manru” to jedyna opera tegoż kompozytora oraz, co ważniejsze, jedyne polskie dzieło, które zostało wystawione na deskach Metropolitan Opera w Nowym Jorku w 1902 roku. Utwór opowiada historię trudnej miłości, ukazując jednocześnie relacje polsko-romskie. Realizacja dzieła Paderewskiego w reżyserii Marka Weissa wpisuje się w ideę opery zaangażowanej społecznie, którą podejmuje Teatr Wielki w Poznaniu, i to tam właśnie już 15, 16 oraz 18 grudnia zagrana zostanie właśnie opera „Manru”. Spektakl ten wpisuje się również w obchody setnej rocznicy Powstania Wielkopolskiego, do którego wybuchu Paderewski bezpośrednio się przyczynił.
Marek Weiss jest jednym z najważniejszych polskich reżyserów operowych. Jego nieszablonowe inscenizacje z drugiej połowy lat 80. miały znaczący wpływ na na polski pejzaż operowy. Otrzymał wiele nagród i odznaczeń, wśród nich nagrodę teatralną Komitetu Kultury Niezależnej „Solidarności” za rok 1987 i srebrną „Glorię Artis” Ministra Kultury i Sztuki w roku 2005.
Kierownictwo muzyczne nad spektaklem objął Tadeusz Kozłowski, dyrygent o niezwykle imponującym dorobku. Ma on w repertuarze ponad 70 pozycji operowych, baletowych i operetkowych; poprowadził ponad 3000 spektakli oraz koncertów symfonicznych i kameralnych. Występował gościnnie w niemal wszystkich krajach Europy. Jest laureatem Brązowego Medalu Zasłużony Kulturze GLORIA ARTIS i „Maski Masek” – Nadzwyczajnej Złotej Maski przyznanej podczas jubileuszu 40-lecia Teatru Wielkiego w Łodzi za 50 znakomitych realizacji w tym teatrze.
W ujęciu międzynarodowym znaczenie opery „Manru” Paderewskiego było tak duże, że jej prapremiera na tydzień przed premierą polską odbyła się w Dreźnie, po niemiecku. Biorąc pod uwagę wszystkie te sukcesy (na czele z samym kompozytorem, który, zwłaszcza za oceanem, posiadał niezwykły prestiż i był uwielbiany zarówno za swój talent i kunszt, jak i za „ekscentryczność prawdziwego gwiazdora”), trudniej zgadnąć, dlaczego „Manru” zniknęła z międzynarodowego repertuaru równie szybko, jak się w nim pojawiła. Wszystkich was (szczególnie tych obecnych na co dzień w Poznaniu) zapraszamy na trzy spektakle w poznańskiej Operze, aby samemu móc się przekonać, co wyjątkowego, a może również zadziwiającego kryje się w „Manru”.
Tutaj znajdziecie bilety na to wydarzenie! Przypominamy: 15, 16 oraz 18 grudnia.