Drugie dziecko

Ten wpis nawiązuje do poprzedniego, zatem warto znać jego kontekst. Znajdziesz go pod tym linkiem:
https://kulturanacodzien.pl/2018/03/21/jak-zadebiutowac-i-nie-zwariowac/
Debiut zaliczony – jestem młodą matką pierwszego tekstu. Poród nie należał do łatwych, ale o wszystkich trudnościach się zapomina, kiedy z kołyski uśmiecha się (szczerzy kły?) mały Debiucik. A jaki podobny do mamusi!
Chciałoby się móc pierworodnego wychować, nauczyć wszystkich umiejętności przydatnych w dorosłym życiu… Ale dzieci tak szybko dorastają. Debiut opuszcza rodzinne gniazdo. I choć kwokę ogarnia smutek, jedyne co może dalej uczynić, to znieść sobie kolejne jajko. Czy złote? To się okaże.
Drugi tekst jest jak drugi album muzyczny czy ten kolejny, po debiutanckim film młodego reżysera – jego podstawowym wyznacznikiem jest to, że zazwyczaj następuje po pierwszym.
Trzeba unikać jak ognia nazywania go wice-tekstem, bo można zapeszyć. Wtedy wyjdzie gorszy, mniej ważny, stanie się czymś na kształt zastępcy pierwszego. Zatem biorę drugi tekst pod pachę, wyruszam na poszukiwanie czterolistnych koniczyn, systematycznie pukam w niemalowane drewno. Halo, jest tam kto? Czy zastałam inspirację? – Wyszła, nie wiadomo, kiedy wróci.
Na czoło występują poty, kolana zaczynają się trząść, gorączkowo szukam w kieszeniach mózgu numeru do terapeutki, bo w tej sytuacji pomoc psychologiczna będzie niezbędna. Jak napisać drugi tekst, jeśli nie wiadomo, gdzie się podziała Inspiracja i kiedy wróci?
Każdy wie, że drugie dziecko powinno być dziełem życia, monumentalnym opus magnum, jego lica winny być słodkie jak creme de la creme, a pierwszymi słowami, które bobas wypowie, powinny być śmiałe exegi monumentum, gdyż to jak mówić Mama do kwadratu. W czasie i przestrzeni.
Kiedy te słowa zadźwięczą w ustach mego złotego dziecka, wezmę do rąk Mój pierwszy elementarz, gdzie pomiędzy Ala ma kota, a Kot ma Alę, jest H jak Horacy. Literka po literce będziemy z potomkiem składać pierwsze zdanie.
– Kochanie, powtarzaj za mamusią: Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu…
– Mamo, a co to jest ten spiż?
– Jak będziesz duży, to zrozumiesz, co wujcio Horacy miał na myśli. Na razie ładnie powtarzamy: Wybudowałem…
Ktoś kiedyś powiedział, że inspiracja leży na ulicy. Ale jak to, co się stało? Ach, oczywiście, pewnie jak zawsze szła z głową w chmurach, nie zauważyła krawężnika i się potknęła. A tyle razy powtarzałam, żeby uważała, jak chodzi, bo potknie się nie tam, gdzie trzeba i jeszcze wpadnie w ramiona konkurencji! A ja zostanę z niczym, bo będą ją przetrzymywać… Może zajść konieczność odwlekania drugiego tekstu w nieskończoność.
O, witam Pani Redaktor! Jak miło Panią słysz… Drugi tekst? A dobrze, dobrze, wysiaduję. Kiedy się wykluje? Niebawem, prędzej niż później, rychlej niż mogło by się wydawać… Ależ absolutnie, nie odwlekam tego celowo w nieskończoność… Deadline? Pani Redaktor, ja bym nie podchodziła do tego tak radykalnie… Jestem jeszcze młoda, nie chcę umierać… Tak jest, oczywiście, będzie. Zrobi się. Naturalnie. Jak zawsze, Pani Redaktor, rozmowy z Panią to czysta przy…
…przypadek fatalny – drugi tekst.
Inspiracja! Do domu, ale już! Jak jeszcze raz przyłapię cię na włóczeniu się z konkurencją, to popamiętasz! Przecież dobrze wiesz, że trzeba wyprawić drugi tekst do drogi! Obiecywałaś mi pomóc, zatem żadnych wymówek, młoda damo!
Ach te dzieci, tyle z nimi roboty… Ani się człowiek obejrzy, a już wylatują z gniazda! I co mi pozostaje? Nic innego, jak zacząć wysiadywać trzecie.