Renesans poezji klasycznej? – grupa Ex cineribus #4

NŁ: Zacznijmy od tego, w jaki sposób narodziła się Twoja chęć do tworzenia poezji? Skąd ten zryw artystyczny, jakie są jego początki?
KZ: Zawsze czułem potrzebę tworzenia. Już we wczesnych klasach podstawówki okazało się, że potrafię całkiem zgrabnie rymować i właśnie wtedy miały miejsce moje pierwsze, dość nieśmiałe próby poetyckie. Następnie przez kilka lat nie zajmowałemsię tym. Wszystko zmieniło się w technikum. Podczas rutynowej wizyty w bibliotece, gdzie byłem częstym gościem, rzuciłem okiem na regał z poezją. Pomyślałem „czemu nie?” i chwyciłem dość obszerny zbiór poezji Bolesława Leśmiana. I to był strzał w dziesiątkę. Pierwszym wierszem, jaki przeczytałem, był utwór „Panna Anna”. Byłem oczarowany i zachwycony. Nie rozstawałem się z poezją Leśmiana przez wiele tygodni, później nadszedł czas na zgłębianie poezji innych klasyków i w końcu w głowie zrodziła się refleksja, dlaczego ja miałbym nie podjąć próby napisania jakiegoś ambitniejszego tekstu?
NŁ: Pamiętasz, kiedy napisałeś/napisałaś swój pierwszy wiersz? O czym był, pod wpływem jakich emocji powstał, co było inspiracją?
KZ: Nie licząc rymowanek z podstawówki, jednym z moich pierwszych poważnych tekstów był „Duch Lasu”. Podejrzewam, że nie był pierwszy, ale doskonale pamiętam moment jego pisania. Jestem studentem i wielbicielem leśnictwa, uwielbiam naturę i któregoś dnia, będąc jeszcze uczniem technikum, wpadłem na pomysł napisania wiersza o duchu, który po śmierci swej ziemskiej postaci konsekwentnie odmawia „spoczęcia we śnie”. Wszystko jest spowodowane jego miłością do lasu i poczuciem harmonii z otaczającą go naturą. Z pewnością jedną z inspiracji był wiersz „Topielec” Leśmiana, w którym duch zmarłego wędrowca zapragnął „zwiedzić na przełaj zieleń samą w sobie”. Byłem wtedy bardzo podekscytowany. Mieszkałem w internacie przy technikum leśnym i pamiętam, że gdy nadeszła cisza nocna, powiedziałem wychowawczyni, że mam bardzo dużo nauki, dzięki czemu dostałem klucz do wolnego pokoju, w którym można było w ciszy się pouczyć. Jednak ja, zamiast się uczyć, pisałem… To wciąż bardzo żywe wspomnienie. Uwielbiam to poczucie uniesienia towarzyszące pisaniu wierszy.
NŁ: Brałeś/brałaś kiedykolwiek udział w jakimś konkursie poetyckim, recytatorskim, stawałeś/stawałaś w szranki z innymi?
KZ: Nie brałem. Brałem za to udział w konkursach krasomówczych i polonistycznych. Z sukcesami.
NŁ: Czy rymy i podniosły styl (charakterystyczny szyk, wykrzyknienia i tym podobne) nie wydają Ci się czymś niepoważnym w dobie uproszczania wszystkiego?
KZ: Jestem fanem klasycznej poezji – głównie Leśmian, Słowacki, Asnyk i Broniewski. Zawsze uważałem, że wiersze rymowane trzeba umieć pisać. Melodia i rytmika to podstawa. Dziś każdy może coś napisać i nazwać to wierszem. Ale osobiście wielbię rymy i uważam, że są one podstawą. Natomiast podniosły styl jest też bardzo ciekawy. Jednak trzeba umieć go dawkować. Bardzo łatwo jest przesadzić i popaść w zbędny patos. Jednak poezja, jako dziedzina sztuki, powinna być czasem podniosła. Codzienne życie rzadko dostarcza nam niezwykłych uniesień, żyjemy dość schematycznie, regularnie robimy te same czynności, dlatego warto jest sięgnąć czasem po podniosły wiersz i uzupełnić te braki.
NŁ: Po co poecie metafora?
KZ: Metafora (przynajmniej dla mnie) jest tym, czego nie chcę nazwać dosłownie. Niektóre emocje, obawy, odczucia, które chcę umieścić w wierszu, są zbyt osobiste, żeby opisać je wprost. Wtedy używam metafor. Żeby ładunek emocjonalny się zgadzał, ale słowa były nieco inne.Ponadto, metafory ładnie budują klimat utworu.
NŁ: Często się mówi o tym, że poeta musi uważnie słuchać głosów przeszłości, bo zawsze mniej czy bardziej poeta jest kontynuatorem myśli swoich poprzedników, spadkobiercą ich spuścizny. Jak jest u Ciebie?
KZ: To prawda. Jak wspomniałem, jestem wielbicielem poezji polskich klasyków. Większość ich tekstów powstała ponad sto lub dwieście lat temu. Jednak kiedy czytamy je dziś – one nie straciły nic ze swojej wartości. Myślę, że czytanie tych tekstów nie tylko wpłynęło na mój styl, ale również w pewnym stopniu ukształtowały mnie one jako człowieka. Wielu poetów w swoich utworach umieszczało swoiste filozoficzne przesłanie. Jeśli dokładnie przestudiujemy teksty Słowackiego lub Leśmiana, zobaczymy, że nie traktowały one wyłącznie o emocjach, ale zawierały cały światopogląd autora. Zarówno w kwestiach doczesnych, jak i tych wiecznych. Dlatego uważam, że bezwiednie jestem kontynuatorem ich myśli. Ponieważ one bardzo na mnie wpłynęły. Oczywiście wciąż staram się tworzyć swój własny styl, pisać o rzeczach ważnych dla mnie, jednak w głowie mam przesłania dawnych legend, ich ponadczasowe utwory. Nie próbuję z tym walczyć.
NŁ: Poezja rodzi się z emocji czy jest wynikiem zaplanowanego działania? Przypomina bardziej wolny, swobodny akt czy jasno określoną pracę rzemieślnika?
KZ: Bardzo trafne pytanie. Otóż mój proces twórczy występuje w dwóch „odmianach”. Pierwszą z nich jest nagła inspiracja, zastrzyk weny, wtedy doskonale wiem, o czym będzie wiersz i jak będzie wyglądał. Muszę jedynie ubrać w słowa wykształconą już myśl. Wtedy piszę w bardzo dużym pośpiechu, nie zwracam uwagi na otoczenie, kiedy ktoś się do mnie odzywa, zbywam go krótkimi warknięciami. Jestem wtedy niezwykle podekscytowany i nawet nieco roztrzęsiony. Uwielbiam ten stan. Jednak czasami jest inaczej. Czasami zaczynam pisać i nie wiem, jaki będzie tekst.Muszę wykuwać poszczególne słowa, jakby były ukryte w skale. Wtedy dużo czasu poświęcam doborowi poszczególnych rymów, uporczywie liczę zgłoski, dokonuję częstych poprawek. I nieraz sam jestem zaskoczony, w którym kierunku ten wiersz mnie prowadzi. Ten proces jest dość czasochłonny, jednak również inspirujący. Jest jak wyprawa w nieznane – znam początek tekstu, ale jeszcze nie wiem, jak będzie wyglądał jego ciąg dalszy.
NŁ: Kochanowski lubował się w czerpaniu z Horacego, Herbertowi nie obce były bogate motywy mitologiczne, a kto stanowi poetycki autorytet i wzór dla Ciebie, co jest Twoim źródłem inspiracji?
KZ: Podejrzewam, że oprócz polskich klasyków, będzie to Petrarca – włoski poeta z epoki renesansu. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie „Canzoniere” – tom poezji składający się z trzystu sześćdziesięciu sześciu utworów poświęconych jednej kobiecie. To dopiero miłość! Ale głównie czerpię z poezji polskich poetów. Moim wzorem poetyckim jest Bolesław Leśmian. W jego wierszach znajdziemy idealnie wyważone połączenie kunsztu, filozofii, symboliki i melodii. Od początku mojej przygody z poezją, właśnie jego teksty są dla mnie wzorem. Jednak źródeł inspiracji może być wiele – zdarza się, że wena przychodzi po przeczytaniu tekstów kolegów z Ex cineribus. Wena – jak wena – może czaić się wszędzie!
NŁ: Zdarzyło Ci się kiedyś w wierszu polemizować z jakimś poetą?
KZ: Jeden raz, ale to był wyjątek. Kiedyś jeden poeta napisał bardzo polityczny wiersz, a moim zdaniem w poezji nie ma miejsca na politykę. Odpisałem:
„Prędzej bym żywcem wyrwał swe serce,
Niż politykę zmieszałbym z wierszem.
Bo jak tu mówić o sztuce cudnej,
Kiedy to wino miesza się z gównem?”
NŁ: Jak wygląda Twój proces twórczy? W jaki sposób powiększa się kolekcja Twoich wierszy?
KZ: Zwykle poprzez czytanie innych wierszy, ewentualnie słuchanie muzyki lub własne przeżycia.Nie rozumiem istoty weny – jest bardzo zmienna. Czasami czuję potrzebę napisania czegoś, mam wyraźną inspirację i wtedy jest prościej. Wena jest dziwna – czasem nadlatuje i ucieka w połowie tekstu. Niektóre wiersze pisze się łatwo, w porywie natchnienia, wystarczy ubrać myśl w słowa i dostosować do formy. Jednak nad innymi trzeba ciężko pracować, dokładnie przemyśleć każde słowo, każdy rym, każdą strofę. Wtedy bywa to czasochłonne i ciężkie. Jednak niezmienna jest radość i duma po napisaniu tekstu. Fantastyczne uczucie, kiedy mam pewność, że tekst jest gotowy. Wtedy umieszczam go na naszej grupie warsztatowej i czekam na krytykę ze strony kolegów z Ex cineribus. Nie mamy dla siebie litości – potrafimy docenić dobry tekst, ale wszystkie braki zostaną zauważone. Wszystko po to, by tekst był najlepszy, jaki każdy z nas jest w stanie w danej chwili napisać.
NŁ: Czy brak weny, chwilowy marazm stanowi dla Ciebie trudną do przeskoczenia przeszkodę?
KZ: Nie. Miewam okresy, kiedy nie piszę przez kilka miesięcy, ale wena zawsze wraca i marazm się kończy. Wtedy potrafię napisać wiele wierszy w krótkim czasie. Oczywiście jest to frustrujące, kiedy chcę coś napisać i widzę przed sobą pustą kartkę lub przekreślone próby napisania strofy, jednak zawsze mam świadomość, że wena w końcu nadejdzie. Często w nieodpowiednim momencie, czasami w środku nocy, ale czuję się po części jej niewolnikiem, lub też sługą. Potrafię zerwać się w środku nocy i napisać wiersz, jeśli poczuję akurat przypływ weny. I uważam, że zawsze jest warto.
NŁ: Co łatwiej wyrazić poecie – radość czy smutek? Wyrażenie której grupy emocji stanowi większe wyzwanie?
KZ: Raczej smutek. Kiedy jestem przybity, pod wpływem silnych negatywnych emocji, staram się umieścić je w wierszu i po części się ich pozbyć. Unikam opisywania ich „wprost” – raczej używam metafor. Takie pisanie pomaga w ciężkich chwilach, a wiersze pesymistyczne, jak np. „Sznur” mojego autorstwa, mają swój urok. Warto jest wstąpić w taką ciemną otchłań, by ostatecznie dojść do punktu, w którym myśli się rozjaśniają. Nieco inaczej wygląda sprawa z wyrażaniem radości. Nie jest to łatwe. Kiedy jestem szczęśliwy, raczej rzadko sięgam po pióro, choć bywa i tak. Wtedy staram się dokładnie przemyśleć tekst i jego istotę, żeby wyrazić moją radość, ale jednocześnie nie popaść w banał. Podobnie jest z tekstami miłosnymi. Staram się nie pisać o miłości w sposób dosłowny, ale wyrazić moje uczucie w sposób nieoczywisty, ponieważ i tu bardzo łatwo otrzeć się o banał. Wyrażanie radości w poezji to duże wyzwanie, ale i ogromna satysfakcja, kiedy uda się to zrobić w sposób właściwy.
NŁ: Zawsze piszesz pod wpływem własnych przeżyć, doświadczeń i emocji czy na potrzeby własnej twórczości przybierasz coś na kształt maski, przyjmujesz inną perspektywę niż Twoja własna?
KZ: To zależy od sytuacji. Zwykle wiersze piszę pod wpływem własnych emocji i wtedy żadne maski nie są potrzebne. Jednak zdarza się, że piszę z perspektywy innej osoby i wtedy staram się wyobrazić, co dana osoba mogłaby czuć? O czym myśleć? Czego pragnąć? Dobrym przykładem jest wiersz „Nala” inspirawany „Mahabharatą” – indyjskim eposem. Tam wcieliłem się w Nalę, który był przekonany o tym, że utracił na zawsze swoją ukochaną Damajanti, swoje królestwo i cel istnienia. Starałem się wyrazić jego ogromną tęsknotę i bezmoc, jakie mu towarzyszą. Z kolei w wierszu „Nie umieraj” wcialam się w postać kobiety, która za wszelką cenę próbuje podtrzymać swojego mężczyznę na duchu i pomóc mu dobrym słowem i swoją miłością. Takie zabiegi są bardzo ciekawe, pozwalają spojrzeć na poezję z innej perspektywy.
NŁ: Agnieszka Osiecka mawiała, że jedyne, co potrafi to pisać, i dlatego tylko tym się zajmuje, bo w niczym innym się nie widzi. Czy Ty robisz coś poza poezją? Pisanie to Twój sposób na życie czy odskocznia od codzienności?
KZ: Poezja jest dla mnie odskocznią od rzeczywistości i sposobem na wyrażenie własnych emocji. Czasem jest dla mnie niczym terapia – pomaga mi przetrwać ciężkie momenty. Jestem dość zapracowany – studiuję leśnictwo, a kiedy tylko mam czas, dorabiam sobie pracując w różnych miejscach. Czasem jest to sprzątanie, czasem praca w zakładzie usług leśnych, czasem coś jeszcze innego. Nie potrafię usiedzieć w miejscu. Jednak wieczorami, po dobrze spędzonym dniu, po spotkaniu z ukochaną, mam chwilę żeby pogrążyć się we własnych myślach. Wtedy często myślę o poezji i czekam na wenę. Bywa, że czytam wiersze klasyków lub kolegów z Ex cineribus – to pomaga mi się dostroić do klimatu tekstu, który ma powstać.Poezja jest ważna w moim życiu, choć nie jest w jego centrum. Uwielbiam pisać i czytać poezję, chcę się doskonalić w pisaniu, pragnę się rozwijać i pisać coraz więcej. Dlatego cieszę się, że utworzyliśmy Ex cineribus. Grupę, w której dzięki wzajemnej krytyce staramy się wciąż poprawiać i mamy świadomość, że nie tylko my uwielbiamy poezję pisaną w sposób klasyczny, dla wielu niestety nieaktualny. Jednak dla nas wciąż żywy i piękny.
NŁ: Czym jest według Ciebie poezja? Jak ją definiujesz?
KZ: Poezja jest najwybitniejszą formą, w jakiej można wyrazić emocje i myśli. Jest pięknem, potrzebą duszy, jest pasją i radością. Jest czymś ponadczasowym, ciężkim jak głaz, ale łączy wszystkie pokolenia i epoki. Jest wieczna – i jest niesamowita. Dziś mogę przeczytać wiersz z XVI wieku – i on nie straci na wartości. I to jest wspaniałe. Poezja jest niczym piękna kobieta, o której względy trzeba się starać, o którą trzeba dbać i która przytuli, kiedy będzie potrzeba. Jednak jest również wymagająca. Wymaga od nas ciągłego rozwoju, zaangażowania i prawdziwej miłości.
NŁ: Dlaczego wybrałeś/wybrałaś akurat ten rodzaj, wydawałoby się niemodnej i odchodzącej do lamusa, poezji?
KZ: Jak pisałem – mam swoje ideały poetyckie i do nich dążę. Mam też Rafała i Daniela (współtwórcy Ex cineribus – przyp. red.) – oni utwierdzają mnie w przekonaniu, że to co robię jest słuszne. Ponadto uwielbiam satysfakcję po napisaniu tekstu – to świetne uczucie. Czuję też poczucie misji – uważam, że poezja powinna być rymowana i tyle!
NŁ: Czy każdy może być poetą?
KZ: Nie każdy. Żeby być poetą, trzeba przede wszystkim kochać poezję – a niestety wiele osób kompletnie nie interesuje się poezją, nie czyta jej, być może nie rozumie… Taka osoba poetą nie zostanie. Ponadto trzeba mieć w sobie swoistą wrażliwość na piękno i trzeba czuć potrzebę tworzenia. Należy być też dobrym obserwatorem. Trzeba umieć dostrzec piękno w rzeczach zwykłych, codziennych. I trzeba potrafić odpowiednio swoje obserwacje wyrazić w wierszu.
NŁ: Jaką rolę według Ciebie odgrywa poezja w życiu poety i jego odbiorcy?
KZ: W życiu poety, poezja jest niezmiernie ważna – co do odbiorcy, myślę że też. Poezja dostarcza mi wielu wrażeń w życiu. Każdy wiersz jest jak przygoda.Z przyjemnością obserwuję dokąd mój wiersz zmierza, cieszę się kiedy powstają kolejne strofy, uwielbiam wrażenie uniesienia, oderwania się od rzeczywistości. I najważniejsze – kiedy po dłuższym czasie postanowię przeczytać mój wiersz, jestem w stanie dokładnie sobie przypomnieć, gdzie go napisałem, co wtedy czułem, o czym myślałem. Te wszystkie emocje do mnie wracają. Jestem również odbiorcą poezji i czytanie wierszy towarzyszy mi od dawna. Bywa, że kiedy przeczytam niezwykle dobry wiersz, wstrzymuję z zachwytu oddech i myślę „to jest genialne!” Obecnie, kiedy znam poezję wielu twórców, lubię wrócić do ulubionych tekstów. Często wracam na przykład do tomu Leśmiana „Napój cienisty”. Wywarł na mnie ogromny wpływ i ukształtował mnie poetycko. Chętnie czytam też wiersze kolegów z Ex cineribus i czuję radość, kiedy napiszą kolejne świetne teksty. Zatem reasumując: poezja jest niezwykle ważna zarówno dla poety, jak i dla odbiorców.
NŁ: Czy społeczeństwo XXI wieku wciąż potrzebuje poetów takich jak Ty? Jaka według Ciebie jest ich współczesna rola w życiu kulturalnym?
KZ: Wydaje mi się, że ogólnie pojęte społeczeństwo takiej potrzeby nie ma. Jednak wierzę, że są jednostki, które poszukują poezji w stylu klasycznym, czekają na takie wiersze i są nimi faktycznie zainteresowane. W dzisiejszych czasach prym wiedzie poezja biała. Z pewnością i w niej można doszukać się ważnych i fascynujących treści, jednak odnoszę wrażenie, że jest ona odarta z formy. Moim zdaniem wartościowa poezja składa się z kunsztownej formy i wkomponowanej w nią ważnej i sensownej treści. Należy zachować równowagę między formą i treścią, a nie zupełnie rezygnować z jednej części. Odkąd publikuję swoje teksty, spotykam się z wieloma ciepłymi słowami, a dopóki są osoby, które chcą takie wiersze czytać, dopóty pisać będę.
NŁ: Jakie są Twoje najbliższe i te bardziej dalekosiężne plany związane z poezją?
KZ: Z pewnością będę pisał. Dotychczas moje wiersze ukazały się w dwóch antologiach – jest to spora zachęta. Moim marzeniem jest wydanie pełnoprawnego tomu poezji wraz z kolegami z Ex cineribus. Byłoby to znakomite ukoronowanie naszej dotychczasowej pracy. Chciałbym również wydać kiedyś własny tom poezji. Czy uda się te marzenia spełnić? Czas pokaże.
_______________________________________________________________________________
Wywiad stanowi część niewielkiego cyklu zatytułowanego „Renesans poezji klasycznej? – grupa Ex cineribus” poświęconego małej grupie poetyckiej skupiającej kilku poetów z całego kraju. Link do poprzednich części znajdziecie tutaj i tutaj oraz tutaj.
Wraz z Janem Słowikowskim i resztą twórców Ex cineribus gorąco zachęcam do zaglądania na stronę grupy, a poetów chcących zasilić je szeregi do nadsyłania swoich prac i dołączania do grupy warsztatowej – wszelkie szczegóły znajdziecie pod linkiem.
Za dwa tygodnie o tej samej porze rozmowa z Gabrielą Tyńską, członkinią Ex cineribus. Będzie to ostatni wywiad z cyklu.