Między singlami: Katy Perry

Urodzona 25 października 1984 jako Katy Hudson, córka pary pastorów z Santa Barbara w Kalifornii. Przygodę z muzyką rozpoczęła w kościele, co zaowocowało wydaniem pierwszego albumu pod oryginalnym nazwiskiem, na którym można było usłyszeć piosenki z gatunku chrześcijańskiego rocka. Prawdziwą karierę rozpoczęła jednak wydająć pierwszy popowy album jako Katy Perry. One of The Boys, który promowały m.in. Hot 'n' Cold czy I Kissed a Girl, prezentował zupełnie inny styl wokalistki, szybko czyniąc z nią gwiazdę popkultury. Kolejne albumy sukcesywnie podbijały listy sprzedaży, a promowała je cała masa popularnych singli, lądujących w czołówce zestawień. Po Teenage Dream i Prism, albumach cieszących się ogromnym sukcesem komercyjnym, przyszła pora na przyjęte z nieco mniejszymi fajerwerkami, lecz nadal dobrze sobie radzące, dojrzalsze w przesłaniu Witness.
Wyprzedane trasy, milionowe kontrakty, nietuzinkowa osobość – Katy jednocześnie reprezentując to, co krytykuje się w popkulturze, wybija się jako ciekawa, barwna postać, urzekająca swoimi mocniejszymi i słabszymi stronami. Z okazji urodzin artystki prezentujemy dziesięć utworów, które nie są singlami, lecz zdecydowanie zasługują na wyróżnienie, prezentując to, co najlepsze w muzyce Katy. Jeśli uważacie, że jest ona kolejną niewartą uwagi gwiazdą pop bez specjalnego talentu, być może te kawałki zmienią Wasze zdanie. Zapraszamy do przesłuchania!
Katy zawsze lubiła zabawę z nieco rockowym brzmieniem, które wplatała od czasu do czasu w swoje piosenki. Świetnym przykładem jest perełka z jej drugiego popowego albumu, Circle The Drain, na którym bezlitośnie rozprawia się z byłym ukochanym. Po głośnych romansach gwiazdy nie trudno domyśleć się, o kim mogła tutaj śpiewać. Sama piosenka natomiast należy – zarówno w opinii fanów, jak i krytyków – do lepszych w karierze piosenkarki.
Pierwszy album wokalistki wydany pod pseudonimem Katy Perry wydaje się nieco zapomniany, szczególnie jeśli chodzi o albumowe piosenki niewydane jako single. Warto więc zwrócić uwagę na wpadające w ucho Self Inflicted, które aż bije pozytywnymi wibracjami, przedstawiając tą mniej znaną, a nadal przebojową stronę popowego debiutu gwiazdy.
Absolutny faworyt rzeszy fanów z ostatniego albumu wokalistki. Roulette to uzależniająca perełka, która bije na głowę single promujące płytę Witness, prezentując nam ciekawe brzmienie, które możemy znaleźć na longplayu odbiegającym nieco klimatem od poprzednich krążków, choć nadal serwującym to, co Katy ma najlepsze do zaoferowania słuchaczom.
Urocza ballada Not Like The Movies zawiera całkiem mądre przesłanie, które powinno dotrzeć do każdego nastolatka, bez względu na płeć. Choć z początku może wydawać się, że piosenka opowiada o nieudanym „pierwszym razie”, kryje się za nią głębsze przesłanie, opowiadające o nieudanym związku, który został wyidealizowany w myśl stereotypowego, schematycznego myślenia, wpojonego jeszcze za dziecka dziewczynie poszukującej szczęścia i miłości.
Jeśli podobało Wam się Dark Horse, ta perełka z przedostatniego albumu zdecydowanie przypadnie Wam do gustu. Jeśli natomiast wspomniany przebój nie budzi u Was dobrych skojarzeń, Katy zrehabiltuje się właśnie świetnym Legendary Lovers, który lawiruje wsród podobnych klimatów z o wiele większym wdziękiem. Bardzo udana piosenka.
Tytyłowy utwór otwierający jej popowy debiut, One of The Boys, to zdecydowanie jedna z tych piosenek, które definiują tę konkretną epokę w karierze Katy. Słychać, że Perry miała coś do powiedzenia, a cała otoczka albumu (łącznie z okładką) to tylko zmyłka. Udane rozpoczęcie dyskografii pod pseudonimem, który obecnie rozpoznaje chyba każda osoba na świecie.
Kolejną piosenką wyróżnianą przez fanów i krytyków z albumu Witness jest wpadające w ucho, ciekawie brzmiące Déjà Vu. Po premierze długo wyczekiwanego krążka wiele osób typowało go na kolejny singel. Tymczasem Katy postanowiła zachować go jako świetną gratkę dla tych, którzy zdecydowali się przesłuchać całą płytę. I bardzo dobrze – prawdopodobnie jako singel nie byłby aż tak przyjazy rozgłośniom radiowym, chociaż potrafi od siebie uzależnić i zdecydowanie rozgrzałby niejeden parkiet.
Delikatne brzmienie, mocne przesłanie. By The Grace of God nigdy nie zostało oficjalnym singlem, choć po wykonaniu tego utworu na rozdaniu nagród Grammy zyskało bardzo przychylne komentarze. Przyjemny, podnoszący na duchu utwór, który świetnie zamyka trzeci popowy album wokalistki.
Zdecydowanie warty uwagi kawałek z albumu Teenage Dream. Who Am I LIving For prezentuje nieco inne brzmienie niż reszta albumu, wchodząc w nieco bardziej mistyczne klimaty, lecz nadal utrzymane w popowej stylizacji. Znajdziemy tu masę metaforycznych elementów scenerii budowanej przez tekst , a także nawiązanie do biblijnej postaci Estery.
Walking On Air świetnie sprawdziłoby się jako imprezowy kawałek do rozgrzewania parkietu i wprowadzenia masy pozytywnych emocji. Utwór prezentuje to, co najlepsze i wbrew pozorom nie tak często spotykane w popowych wariacjach – Katy w niesamowicie smaczny, wpadajacy w ucho sposób serwuje nam przebojowy kawałek, który nie zniknął otoczony singlami na jej przedostatniej płycie, a do tego bardzo dobrze poradził sobie jako element koncertowej setlisty.
Katy można zarzucić wiele, ale nikt nie wytknie jej braku pozytywnej energii i całej masy świetnych, przepełnionych pozytywnymi wibracjami piosenek. Choć nie posiada głosu, który mógłby mierzyć się z niektórymi supergwiazdami, swoje braki nadrabia charyzmą, urokiem i dobrą zabawą, która bije z jej płyt. Przy okazji nie zapomina o ambitniejszych brzmieniach i tekstach, które z powodzeniem znajdziemy wśród jej utworów. Z okazji urodzin Katy Perry pozostaje nam życzyć jej kolejnych udanych płyt i nie tylko przebojowych singli, ale masy perełek poukrywanych na kolejnych tak dobrze przyjętych wydawnictwach!