„Juliusz Cezar w Egipcie”, czyli mocne rozpoczęcie sezonu w Teatrze Wielkim w Poznaniu
„Juliusz Cezar w Egipcie” to opera Georga Friedricha Händla, nazywana często „barokowym arcydziełem”. Nic dziwnego: po swojej premierze w Londynie 20 lutego 1724 roku nie musiała długo czekać na to, by zostać docenioną – momentalnie odniosła sukces. Zapomniana jednak na cały XIX wiek, swój renesans przeżyła w wieku XX, do teraz regularnie wystawiana i będąca jedną z najczęściej prezentowanych oper barokowych. 22 września na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu odbyła się jej premiera w wersji koncertowej pod kierownictwem muzycznym niezwykle utalentowanego Paula Esswooda. Nazywany jednym z najlepszych kontratenorów na świecie, rozpoczął on karierę dyrygenta. Sobotni koncert stanowił jednocześnie otwarcie sezonu artystycznego 2018/2019 w poznańskiej Operze.
Pierwszoplanowa historia Kleopatry (w tej roli niesamowita Anna Gorbachyova, śpiewaczka światowej klasy, ukończyła Królewską Akademię Muzyczną w Londynie) i Juliusza Cezara (młody, acz już utytułowany Kacper Szelążek) opowiedziana została śpiewem w oryginalnej (włoskiej) wersji językowej i muzyką, tym cenniejszą, że wykonywaną na żywo przez liczną orkiestrę zgromadzoną na scenie. To formacja tutejsza, orkiestra Teatru Wielkiego w Poznaniu, składająca się z kilkudziesięciu profesjonalnych muzyków. Brak scenografii, tak typowej dla tradycyjnej opery, nie przeszkodził jednak w grze wyobraźni oglądających, którzy żywo reagowali na poszczególne elementy widowiska właściwie przez cały koncert. Obsada przedstawienia wykrystalizowała się po uprzednich przesłuchaniach, stąd (oprócz wcześniej wspomnianych) międzynarodowe i młode nazwiska: Christie Cook, Annie Fredriksson i Yuriy Hadzetskyy. Obok nich nie zabrakło również naszych rodowitych śpiewaków, a mianowicie Rafała Tomkiewicza, Marcina Hutka i Damiana Ganclarskiego.
Soliści mieli przed sobą trudne zadanie, musieli bowiem wykreować swoje postacie, praktycznie stojąc w miejscu. Tym bardziej zasługują oni na uznanie, ponieważ nie grą aktorską, której było bardzo mało, a samym śpiewem potrafili rozwinąć fabułę barokowego dzieła. Obok romansu Cezara i Kleopatry obserwujemy między innymi cierpienie rzymianki, wdowy Kornelii po dowódcy wojskowym Pompejuszu, która nie może się otrząsnąć po stracie męża (ale która zachwyca każdego napotkanego mężczyznę) oraz rozterki jej syna, który żałobę po śmierci ojca przekuwa w chęć pomszczenia go. Mnogość wątków splotła się ze sobą na jednej scenie. Historie popłynęły więc dzięki pięknym i silnym głosom, wyjątkowo zsynchronizowanym z muzyką, która stanowi oczywiście podstawę całego widowiska. Całość zagrana została według libretta Giacoma Francesca Bussaniego.
Mówi się, że Händel tworzył, kierując się emocjami. Całą ich gamę można podziwiać, a przede wszystkim wysłyszeć właśnie w operze „Juliusz Cezar w Egipcie”: namiętność, bezsilność, wrażliwość i wola zemsty przeplatają się ze sobą zręcznie w trzech aktach. Sam Paul Esswood mówi o tej pozycji jako o „jednej z największych” oper tegoż kompozytora, a jej arie określa jako „pełne emocji i dramatyzmu”. Stąd właśnie natychmiastowy sukces po premierze w 1724 roku i popularność dzieła trwająca przez stulecia, jednocześnie zapewniająca niesłabnące zainteresowanie samym jego autorem. Zachwycająca warstwa muzyczna, doskonale obmyślania dramaturgia, powodująca niejedno wzruszenie i postacie: każda inna, każda efektowna i atrakcyjna dla widza.
Dzięki uprzejmości Teatru Wielkiego w Poznaniu mogłam uczestniczyć w opisywanym koncercie premierowym, który zrobił na mnie niemałe wrażenie. Niespełna trzy godziny spędzone w miejscu pełnym muzyki i – przede wszystkim – pasji stanowiły idealną okazję do przyjemnego spędzenia jesiennego wieczoru. Koncertowa aranżacja jednego z największych barokowych dzieł to mocny akcent na rozpoczęcie sezonu w Teatrze Wielkim w Poznaniu. I choć „Juliusz Cezar w Egipcie” mógł cieszyć widownię wypełnioną prawie do ostatniego miejsca jedynie przez dwa wrześniowe wieczory, miejmy nadzieję, że w przyszłości przyjdzie nam jeszcze obejrzeć tę doskonałą barokową kompozycję w równie urzekającej odsłonie; tymczasem zachęcam do przyjrzenia się jesiennemu (i nie tylko) repertuarowi poznańskiej Opery, który ma do zaoferowania naprawdę wiele.