Bytom Film Festiwal 2018 – Pofilmowe przemyślenia

O festiwalu
Czwarta edycja Bytom Film Festiwal-Festiwalu Popularyzatorów FIlmowych nie mogła obyć się bez konkursów filmowych. Odbyły się one w trzech kategoriach: Fabuła, Animacja/eksperyment i Dokument. Tegoroczna odsłona przyniosła ze sobą aż 19 krótkometrażowych filmów konkursowych, w tym 7 fabuł, 5 dokumentów oraz 7 metraży eksperymentalnych. Tyle samo ile filmów konkursowych było spojrzeń na kinematografię , a także wizji i sposobów twórczych. Niełatwym zadaniem byłoby opisywanie i recenzowanie każdego, mimo iż każde z tych dzieł zdecydowanie na to zasługuje to sam artykuł byłby długości porządnego licencjatu. Zamiast tego chciałbym podzielić się z wami moimi skromnymi przemyśleniami na temat owych filmów oraz pochwalić kondycję polskiego kina. Szczególnie tego które będziemy oglądać za kilka – kilkanaście lat.
Jest się z czego cieszyć
Co trzeba na początku zaznaczyć to to, że zdecydowana większość dzieł jakie mieliśmy okazję zobaczyć była tworzona przez bardzo młodych artystów – zwykle studentów polskich szkół filmowych. W ich dziełach od razu na pierwszy plan wysuwa się temperament, zapał i ogromna ambicja. Każdy z tych twórców wypracowuje swój unikalny styl – niektórzy są już blisko celu, a inni cały czas poszukują. Należy nadmienić, że styl i oryginalność to walory najbardziej cenione we współczesnym kinie, a na pewno takie, które pozwolą się wybić ponad przeciętność i zabłysnąć w filmowym świecie. Widać również wiele inspiracji w niektórych elementach filmowego warsztatu. Od efektów specjalnych i rozwiązań montażowych, które w zwycięskim filmie Play zarówno pod względem stylu jak i samych zagrań przypominają alternatywne kino amerykańskie lat 90, aż po formy dokumentalne nawiązujące do wczesnej twórczości Krzysztofa Kieślowskiego (Krótki film o smutku). Ogrom ciekawych tematów poruszanych w owych filmach powala. Mogliśmy zobaczyć teledyskowe i lekko surrealistyczne sceny ( Ultraviolet, Zawieszenie) jak i surowe historie prosto z polskich podwórek (Nowy Bronx). Mieliśmy okazję poznać opinie, perspektywy poglądów na tak istotne tematy jak dyskryminacja kobiet (Nie Masz Dystansu) czy rasizm i ksenofobia (We wsi gadają). W reżyserskich inspiracjach widzimy dużo folkloru oraz powracanie pamięcią do przeszłości, począwszy od inspiracji poetyckich (Świtezianka) aż do bliższych współczesności sprawom historycznym takim jak katastrofa w Czarnobylu (Gwiazda Piołun). Najwidoczniej pamięć jest dla młodych ludzi równie ważna co dla starszych. Autorzy filmów na BFF o tym nie zapomnieli (Kolekcja).

Świtezianka, reż. Siostry Bui
Odkrycia
Dodatkowo pośród tych wszystkich dzieł – jednych nieco lepszych, drugich trochę gorszych da się odnaleźć prawdziwe perełki. Takie filmy które zapamiętamy na bardzo długi czas i nawet długo po seansie będziemy go dobrze wspominać. Na Bytomskim festiwalu również udało mi się zobaczyć takie krótkie metraże, niezwykle od siebie odmienne, ale wszystkie od początku przyciągały do siebie swoimi zaletami. Pierwszym takim filmem było Szczęście Macieja Buchwalda – mój osobisty faworyt w sekcji Fabuła. Od początku przyciągał do siebie luźną i zdystansowaną historią, która potem okazała się być świetnie opowiedzianą metaforą, pretekstem do przekazania głównych myśli reżysera. Nie jest to może dzieło, które zmieni wam światopogląd o 180 stopni albo wywróci myślenie, ale na pewno potrafi rozbawić widza i zaskoczyć swoim bystrym podejściem. Kolejnym filmem o którym chciałem wyróżnić jest Figury niemożliwe i inne historie III animacja notabene nominowana w kategorii najlepszy film krótkometrażowy na festiwalu w Cannes. I bardzo słusznie bo styl graficzny Marty Pajek oraz zaskakująca głębia przekonają do siebie nawet największego mruka. Obraz wbija w fotel swoją atmosferą, opowiada o cielesności w niezwykły sposób. Ostatnim i chyba najbardziej niezwykłym filmem o jakim chciałem napisać są Siostry Michała Hytrosia. Dokument tak uroczy, delikatny, bezpośredni i ciepły że nie sposób go nie lubić. Obserwowanie krótkich urywków życia sióstr zakonnych naprawdę potrafi wziąć człowieka za serce tym bardziej kiedy reżyser nie pokazuje żadnych udziwnień, nie “dosmuca” i nie “dośmiesza”, pokazuje wszystko takim jakim jest. Każdy kto oglądał Siostry podobnie jak ja może przyznać że zimne mury klasztoru sióstr Bernardynek w Staniątkach to jedno z najcieplejszych miejsc na ziemi.

Siostry, reż. Michał Hytroś
Słowem końcowym
Mimo tych wszystkich pochwał nie byłbym sobą gdybym nie dodał małej łyżki dziegciu do tej cudownej mieszanki. Mimo iż każdy z filmów konkursowych jest w jakiś sposób ciekawy czy oryginalny to jako widz i tak musiałem podczas seansów przepłynąć morze pretensji, patosu i przesady aby tą soczystą, ciekawszą treść dostać. Inspiracje oczywiście są ważne i potrzebne, ale też czasami niewiele dzieli inspiracje od zwyczajnego plagiatu, a takie sytuacje też parę razy miały miejsce.
Jednak w ogólnym rozrachunku możemy być zadowoleni oglądając początkujących twórców, pełnych świeżych pomysłów, wizji, pasji i zapału, którego czasami bardzo brakuje ich bardziej doświadczonym kolegom i koleżankom z branży. Miejmy nadzieję, że te krótkie metraże to tylko przystawka przed większymi projektami. Jeśli tak to za kilka lat w polskim kinie może być bardzo ciekawie.