Kobieta, która przeżyła

11 września 2001 roku razem z wieżami World Trade Center zawaliło się dotychczasowe poczucie stabilności mieszkańców świata zachodniego. Zamach ten do dziś pozostaje jednym z najkrwawszych ataków terrorystycznych w historii ludzkości – zginęło w nim około 3000 osób, jednak przeżyć zdołało ok. 20 000 rannych. Nie byli to jedynie pracownicy biur w WTC, ale wszyscy, którzy w tamtym czasie znaleźli się w okolicy bliźniaczych wież. O ile ci, którzy stracili życie w tej tragedii są wspominani przy okazji każdej rocznicy 9/11, tak ci, którym udało się uratować własne życie już nie są tak bardzo obdarzani uwagą ze strony opinii publicznej. Warto przypomnieć historie tych, którzy do dzisiaj muszą mierzyć się z traumą tamtego tragicznego dnia.

Mural upamiętniający bohaterstwo służb porządkowych podczas zamachu na World Trade Center autorstwa Eduarda Kobry, Nowy York
Po fizycznej rekonwalescencji, ofiary WTC, którym udało się przeżyć zamach, w swojej tragedii zostały pozostawione samym sobie. Władze niespecjalnie interesowały się stanem psychicznym ocalałych – w końcu na pierwszy plan wysunęły się odwet za atak na USA oraz oddanie hołdu tym, którzy wówczas zginęli. W obliczu braku pomocy ze strony oficjeli, którzy powinni ją zapewnić, sami poszkodowani postanowili wziąć los we własne ręce. Wkrótce inicjatywę przejęli pierwsi ochotnicy, którzy zaczęli organizować grupy wsparcia. Jedną z takich organizacji była World Trade Center Survivors’ Network, zaś jej twarzą stała się ocalona z 78. Piętra WTC 2. Tania Head.
Jej historia, tak samo jak i pozostałych, którzy przeżyli zamach, była niezwykle tragiczna. Kiedy Tania opowiadała, co ją spotkało 11 września, poruszała swoimi słowami tysiące słuchaczy. Swoją postawą wobec własnej traumy pomogła innym ocalałym – niektórzy z nich wręcz podziwiali ją za siłę wewnętrzną. Były także przypadki, kiedy świadek zamachu wpędzał się w osobliwe poczucie winy, które polegało na umniejszaniu własnego cierpienia ze względu na okrucieństwo losu, które spotkało Tanię.

Tania Head
Jakie życie prowadziła przed 11 września 2001 roku? Z pewnością był to najbardziej stereotypowy American Dream, jaki można sobie wyobrazić. Tania Head, mimo, że urodziła się w Hiszpanii, swoje życie związała ze Stanami Zjednoczonymi. Postanowiła rozpocząć studia w którejś z uczelni Ivy League. Ze względu na swoje zdolności nie musiała martwić się o przyjęcie na którąkolwiek z nich, a jako dziewczyna pochodząca z bogatego domu, mogła opłacić swoją edukację w tak prestiżowych miejscach. Ostatecznie studiowała w dwóch – po uzyskaniu pierwszego tytułu na Uniwersytecie Stanforda przeniosła się na Uniwersytet Harvarda, gdzie także osiągała świetne wyniki. Nowym znajomym dała się poznać jako niezwykle bystra i inteligentna osoba. Nie były to jej jedyne atuty, które dostrzegano w towarzystwie – optymistyczny charakter często zaskarbiał jej sympatię innych, jednak natłok obowiązków nie pozwalał na nawiązanie bliższych znajomości. Po ukończeniu studiów związała swoją karierę z branżą finansową. Jako absolwentka jednej z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie nie mogła narzekać na trudności związane ze znalezieniem pracy w swojej branży. Dzięki temu została zrekrutowana do jednej z firm, której biuro mieściło się w wieży południowej World Trade Center – Tanię zatrudniono w Merill Lynch Wealth Management z siedzibą na 78. Piętrze WTC. Odkąd rozpoczęła pracę na Manhattanie, niemalże porzuciła swoje życie osobiste, jednak pewnego dnia, a raczej nocy, w jej życiu pojawił się mężczyzna o imieniu David. Początek ich relacji mógłby służyć za scenariusz typowej komedii romantycznej, której bohaterowie pomimo początkowej nienawiści zakochują się w sobie na zabój. Poznali się na chodniku w okolicach WTC, kiedy Tania usiłowała zatrzymać taksówkę. Gdy w końcu jej się to udało, przy drzwiach do samochodu pojawił się pojawił się pewien przystojny mężczyzna. Niemal dosłownie zabrał Tani okazję sprzed nosa, jednak w ramach rekompensaty dał jej swój numer telefonu. Kobieta postanowiła zignorować propozycję mężczyzny, ale wkrótce los zrobił jej na przekór. Para mimowolnie spotkała się po raz kolejny, tym razem podczas lunchu. Wtedy Tania postanowiła dać mu szansę i tak odkryła, że ów mężczyzna jest prawdziwą miłością jej życia. Para zakupiła wspólny apartament na Manhattanie i postanowiła zaplanować ślub. Przygotowania wkrótce uświadomiły Tani i Davidowi, że oczekiwania rodziny przyszłego pana młodego dotyczące wesela odbiegają od ich wspólnej wizji idealnej uroczystości. Chcąc poświęcić ten ważny dzień jedynie dla siebie, postanowili wyjechać w podróż na Hawaje, gdzie w samotności przeprowadzili swoją małą, nieoficjalną ceremonię. Nie oznaczało to jednak, że zrezygnowali z oficjalnego zawarcia związku małżeńskiego – zaplanowali to na 12 października 2001 roku. Znając liczbę gości weselnych, można zrozumieć decyzję zakochanych o zorganizowaniu dwóch wydarzeń, gdyż ostatecznie, na liście zaproszonych znalazło się aż 500 osób. W oczekiwaniu na ten niezwykle podniosły dzień oboje powrócili do swojej codziennej rutyny.
11 września Tania pracowała razem z Davidem w WTC – ona w swoim biurze na 78. Piętrze wieży południowej, a on w wieży północnej. Wczesnym rankiem jeszcze nic nie zwiastowało nadchodzącej tragedii, która nastąpiła po godzinie ósmej. Kiedy zauważono samolot lecący wprost na bliźniacze wieże, wszyscy zamarli w przerażeniu, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie działo. Ani zwykli ludzie, ani służby, ani tym bardziej władze nie spodziewały się takiego ataku (Szczerze powiedziawszy, po dokonaniu zamachu nawet Osama Bin Laden nie spodziewał się, że w strefie przy WTC zniszczenia oraz bilans ofiar będą tak ogromne). Wśród porażonych szokiem ludzi znajdujących się w wieżach była również Tania. Najpierw zobaczyła, jak samolot wbija się w WTC 1., gdzie pracował jej narzeczony, a potem w przerażeniu sama poczuła, że niebezpieczeństwo zbliża się także do niej. Mimo nieuchronnej katastrofy, pracownikom kazano pozostać na miejscach i zachować spokój, co jak dzisiaj wiemy, przyczyniło się do śmierci wielu osób. Wreszcie nastąpiło nieuniknione; samolot wbił się w wieżę południową. Na oczach Tani jego skrzydło odcięło jej asystentce głowę. W chwilę później kobieta poczuła, jak ktoś wciska w jej dłoń mały, okrągły przedmiot. Był to mężczyzna, który czuł, że nie zdoła przeżyć; słabnącym głosem poprosił Tanię o przekazanie tego przedmiotu swojej żonie. Jak się później okazało była to obrączka ślubna – jedyne, co po nim pozostało. W chwilę po uderzeniu samolotu w wieżę Tania pozostawała w tak mocnym szoku, że dopiero po pewnym czasie zauważyła, co stało się z jej ręką. Kończyna została niemalże oderwana, a z resztą ciała łączył ją zaledwie pas skóry. Mimo bólu i osłabienia usiłowała wstać. Uszła zaledwie kilka kroków i niemal straciła przytomność. Nagle poczuła, że ktoś próbuje pomóc jej utrzymać się na nogach. Był to człowiek w czerwonej bandanie, którego imię poznała dopiero po katastrofie. Próbował przeprowadzić ją przez piętro, a potem, po wydostaniu się na bezpieczniejszy poziom, upewnił się, czy da ona radę iść dalej bez niego. Sam uratował jeszcze, według różnych źródeł, od dziesięciu do kilkunastu osób, niestety sam nie zdołał wydostać się ze zrujnowanego budynku. Człowiek w czerwonej bandanie był wcale ratownikiem, tylko pracownikiem jednego z biur.
Tymczasem Tania zemdlała, jednak szybko odnalazł ją pewien strażak. Wziął nieprzytomną kobietę na ręce; nie zdołał jednak odejść daleko, gdyż waląca się konstrukcja wieży pogrzebała ich żywcem.
Tania ocknęła się dopiero w szpitalu. Jej rękę uratowano i jak się wkrótce okazało, była jedną z zaledwie 19 osób, które ocalały z 78. piętra oraz z wyższych kondygnacji.
Pomimo poprawy stanu zdrowia, jej psychika przeszła przez ogromne załamanie. Na skutek okrutnych doświadczeń, wpadła w ciężką depresję, a później zaczęła nadużywać alkoholu. Nigdy nie pogodziła się ze śmiercią ukochanego Dave’a, a wspominając chociażby samą strefę 0 dostawała okropnych ataków histerii. Niestety, ale Tania była jedną z wielu ofiar WTC, które nie doczekały się wsparcia. Siedemnaście lat temu pomoc psychologiczna dla uczestników tak traumatycznych wydarzeń nie była uważana za konieczną, być może nawet nie brano pod uwagę tego, że należy wspomóc tych ludzi psychicznie. Uczczono pamięć ofiar śmiertelnych, ale władze często wydawały się zapominać o tych, którzy przeżyli; tymczasem oni pilnie potrzebowali wsparcia psychiatry i psychologa. Zespół stresu pourazowego, ataki histerii, depresja i bezsenność to tylko jedne z wielu dolegliwości nękających ocalałych, a mentalna rekonwalescencja zajmowała im lata. Ze względu na brak pomocy poszkodowanym ze strony tych, którzy powinni ją im zapewnić, musieli oni zorganizować się sami. Za swoje główne medium obrali Internet, gdzie zaczęli zakładać fora, służące jako grupy wsparcia. Przez 3 lata od zamachu Tania doprowadziła się do lepszego stanu psychicznego. Trauma nadal nie pozwalała jej żyć normalnie, ciągle też miała nadzieję na to, że jej mąż, którego ciała nie odnaleziono, wciąż żyje. Chcąc podzielić się swoimi doświadczeniami oraz pomóc innym w podobnej sytuacji, sama dołączyła do forum dla ofiar ataków z 11 września.
W kilka lat po atakach powstała organizacja non-profit World Trade Center Survivors’ Network, której celem była pomoc poszkodowanym w zamachu. Tania również należała do tego stowarzyszenia i szybko stała się jedną z najaktywniejszych członkiń. Jej optymizm i niezwykle empatyczny stosunek do ludzi przyniósł jej nowe grono znajomych, a także popularność w stowarzyszeniu. Nie był to jedyny powód, dla którego jej pozycja w WTCSN zaczęła się coraz bardziej umacniać. Organizację finansowano głównie ze środków prywatnych, zaś Tania wkładała w nią niemałe kwoty. WTCSN rozrastała się, tak samo jak i grono przyjaciół Tani, która po kilku latach zyskała status „gwiazdy” wśród ocalałych z 9/11. Choć na początku kobieta nie była skłonna do opowiadania swojej historii, po pewnym czasie przełamała swoje obawy. Swoimi opowieściami poruszała tłumy – zarówno ci, którzy mieli podobne doświadczenia, jak i osoby postronne, byli pod dużym wrażeniem ogromu jej pracy, dzięki której odzyskała swoje optymistyczne podejście do życia. Już jako Prezydent WTCSN prowadziła rozmowy z ówczesnym burmistrzem Nowego Yorku, Michaelem Bloombergiem, jego poprzednikiem, Rudym Guillianim oraz gubernatorem stanu Nowy York, Georgem Patakim. Dzięki tym kontaktom udało jej się wynegocjować powrót ofiar zamachu do strefy 0. Dla samej Tani pierwsza decyzja o wkroczeniu na teren, gdzie stały wieże WTC była niesamowicie trudna; powróciły ataki histerii i złe samopoczucie, jednak finalnie udało jej się spokojnie wejść na miejsce tragedii. Uwolniona od panicznego lęku Tania została przewodnikiem wycieczek po tym miejscu pamięci i opowiadała odwiedzającym swoją historię, a podczas uroczystości upamiętniających zamachy z 11 września przynosiła do strefy 0 mały, zabawkowy model żółtej taksówki – pamiątki symbolizującej jej ukochanego Davida.

Tania Head razem z przedstawicielami władz miasta (m. in. ówczesnym burmistrzem Nowego Yorku) oraz stanu podczas spotkania w sprawie ofiar WTC
Mogłoby się wydawać, że miała mnóstwo szczęścia, skoro uszła z życiem i to uciekając z feralnego 78. Piętra. Jak to możliwe, że niemal zginęła pod gruzami, ale jednak udało jej się uratować? W tak trudnych warunkach to przecież był cud.
Jednak Tania Head przeżyła zamachy na WTC z bardzo racjonalnego powodu. Prawda była taka, że nie było jej wtedy w żadnej z wież, nie było jej nawet w Nowym Yorku. Co więcej, nie było jej w ogóle w Stanach Zjednoczonych.
Ta tragiczna, lecz momentami piękna i motywująca historia nigdy się nie wydarzyła, a sama Tania Head nigdy nie istniała.
W 2007 roku The New York Times postanowił przygotować materiał o tych, którzy uratowali się z WTC. Idealną bohaterką takiego artykułu była właśnie Tania, tyle że jej przeżycia z 11 września były dosyć dziwne. Ostatecznie artykuł napisano, zmienił się jedynie główny temat publikacji; opisano w niej historię Tani oraz zdemaskowano część jej konfabulacji.
Kobieta, która przedstawiała się jako Tania Head, naprawdę nazywała się Alicia Esteve Head i mieszkała w Hiszpanii, a dokładniej w Barcelonie. Pochodziła z bogatej, bardzo dobrze usytuowanej rodziny, ale jej życie nie było perfekcyjne – ojciec oraz brat Alicii zostali aresztowani w wyniku oskarżeń o przestępstwa finansowe. Nie był to pojedynczy incydent, gdyż obaj panowie uczestniczyli w większej aferze korupcyjnej. Mimo to rodzina Head nadal posiadała pokaźny majątek, stąd kobieta mogła pozwolić sobie na finansowe podtrzymywanie swojej mistyfikacji. Alicia studiowała w Barcelonie, a po ukończeniu uczelni pracowała dla firmy hotelarskiej Haviosa, a nie w Merill Lynch. Do Nowego Yorku przeprowadziła się dopiero w 2003 roku i nigdy wcześniej nie była chociażby na terytorium USA. Kiedy się tam przeprowadziła, od razu dołączyła do jednej z internetowych grup dla ofiar zamachów na WTC i rozpoczęła swoje wielkie oszustwo. Nikt wtedy nie zwątpił w to, co o sobie opowiadała. Nikt też nie próbował kwestionować prawdziwości jej historii. Poza tym miała bliznę na ramieniu, które niemal straciła w zamachu. Jej dokładne pochodzenie nie jest znane, ponieważ Alicia często zmieniała wersję wydarzeń, w wyniku których powstało to zranienie. Prawdopodobnie była to pozostałość po wypadku samochodowym.
Po ujawnieniu oszustw Alicii Esteve Head, kobieta próbowała przeforsować w mediach inną wersję wydarzeń, jednak z miernym skutkiem. Nikt nie wierzył w jej nowe opowieści, a ona sama zaczęła obawiać się konsekwencji i wynajęła prawnika. Nigdy jednak nie została aresztowana, ponieważ jej oszustwo w świetle prawa nie było przestępstwem. Na podawaniu się za ofiarę, która przeżyła zamach, nie zarobiła ani centa; wręcz przeciwnie, wydawała na pomoc prawdziwym ofiarom WTC i samo stowarzyszenie niebotyczne kwoty. Wkrótce po wybuchu skandalu Tania-Alicia zniknęła z życia publicznego, aby nie odnaleziono jej już nigdy. W 2008 roku do redakcji The New York Times wysłano z hiszpańskiej witryny maila z informacją o samobójstwie Alicii Esteve Head. Najprawdopodobniej było to kłamstwo, ponieważ cztery lata później zwolniono ją z pracy w firmie ubezpieczeniowej w Barcelonie po tym, jak jej przełożeni dowiedzieli się o oszustwie (a jak powszechnie wiadomo trudno jest zwolnić denata). Dziś nie wiadomo co się z nią dzieje. Przyjaciele z WTCSN oraz inni członkowie stowarzyszenia wybaczyli jej już dawno temu. Ale co z jej narzeczonym i czy w ogóle on kiedykolwiek istniał? David faktycznie zginął w WTC 11 września, ale jak twierdzi jego rodzina, on i Tania nigdy się nie znali. Aktualnie nazwisko mężczyzny jest zatajone, niektórzy jednak zdołali dotrzeć do informacji zawierających jego dokładne dane.
Nadal nie znane są powody, dla których Alicia Esteve Head postanowiła oszukać tylu ludzi w tak tragicznych okolicznościach. Istotny jest fakt, że nie zarabiała na swoich kłamstwach, a nawet je w pewien sposób finansowała, więc nie zrobiła tego dla pieniędzy. Być może motywowała ją chęć sławy lub bycia zauważoną w jej ulubionym kraju – Stanach Zjednoczonych. Jednak prawda może okazać się bardziej skomplikowana. Zachowanie Alicii także przed dokonaniem oszustwa z WTC wskazywało na jej problemy z mówieniem prawdy. Zdecydowanie za często zmieniała wersje opowiadanych przez siebie historii, aby mieściło się to w granicach normy, tak więc mogła być jedynie mitomanką. Warto jednak pamiętać, że pomimo tak wielkiego kłamstwa jej intencją nie była chęć skrzywdzenia kogokolwiek. Wręcz przeciwnie – jako „Tania” pomogła wielu osobom, przyczyniła się do uzyskania pomocy mentalnej dla ofiar 9/11.
Chociaż historia Tanii Head nie była prawdziwa, jest jeszcze dużo tych, które faktycznie miały miejsce na bliźniaczych wieżach. Pomimo upływu czasu, wielu z ocalałych z zamachu nadal nie pogodziło się z tragedią sprzed siedemnastu lat. W rocznicę tych tragicznych wydarzeń warto wspomnieć nie tylko zabitych i ocalałych z WTC, ale również to, że wszelkie ofiary terroryzmu to nie bezimienne numery w bilansie zabitych i rannych, tylko ludzie z krwi i kości, którym pewien atak odebrał dotychczasowe życie.