Album zwierzeń Troye’a Sivana

Utwory z najnowszego albumu pt. BLOOM Troye’a Sivana zasilają popowe playlisty, a teledyski do nich nabijają miliony wyświetleń (37 milionów pod My my my! 11 milionów – pod BLOOM). Można powiedzieć, że Troye Sivan wspiął się na szczyt. Artysta należy, obok Sama Smitha, Hayley Kiyoko czy Olly’ego Alexandra, do najbardziej rozpoznawalnych głosów młodej generacji, a swoimi utworami muzycznie przełamuje heteronormatywne bariery.
W dwunastu utworach drugiego krążka Troye Sivan stopniowo ujawnia różne aspekty życia młodego homoseksualisty. Dream-popowa piosenka o prozaicznym tytule Seventeen opowiada o podawaniu się za osobę pełnoletnią i poszukiwaniu bliskości, ale i zrozumienia, w znanej aplikacji Grindr dla gejów. Wbrew nazwie gatunku, do którego należy Seventeen, utwór nie brzmi jak marzenie, a bardziej jak policyjne akta o molestowaniu nieletnich. Jednak Sivan nie używa typowego motywu drapieżnika i ofiary. W tej piosence śpiewa młody chłopak, który sam mierzy się ze swoją seksualnością i po omacku stara się znaleźć własną ścieżkę. Temat pierwszego intymnego zbliżenia Troye Sivan eksploruje głębiej w tytułowym utworze albumu. Metaforyczny tekst o stosunku pomiędzy dwoma mężczyznami, dopełniony energicznym bitem, szybko stał się hymnem środowiska LGBTQ+. Sivan śpiewa w nim o dojrzewaniu do miłości we wszystkich jej aspektach.
BLOOM i Seventeen z ich sugestywnymi tekstami dotykają sfery intymnej życia mężczyzny. Ujmuje w nich skromność człowieka, który dopiero odkrywa, z czym w życiu czuje się komfortowo i gotowy jest ulec bardziej doświadczonemu partnerowi. W utworze zatytułowanym My my my, stanowiącym przebojową kombinację dance-popowych i elektropopowych bitów, Troye Sivan porzuca niewinny ton wypowiedzi na rzecz śmiałych wyznań. Porównuje miłość i pożądanie do narkotyków. Zresztą tytuł jednego z utworów to nazwa znanej marki papierosów Lucky Strike (nie pomylić z Lucky Strike z albumu Maroon 5). Przedstawiając uczucia jako uzależniające substancje, artysta nie różni się od Ke$hy w utworze pt. Your Love Is My Drug albo Ariany Grande w Into you. Nic dziwnego, że gwiazda muzyki pop, Ariana Grande i Troye Sivan połączyli siły w dance-popowym hicie Dance To This. Razem tworzą duet, który można opisać jako dream team, a ich przebojowy teledysk stanowi idealne połączenie dla dance-popowej ody do tańca. Kto by pomyślał, że można stworzyć intymną atmosferę nie przy pomocy przydymionego światła, skąpych strojów czy namiętnych pocałunków, lecz dzięki wspólnemu zatraceniu się w muzyce?
BLOOM nie byłoby w pełni popowym albumem, gdyby nie znalazła się na nim przynajmniej jedna piosenka o rozstaniu. Idąc w ślady Adele, Lykke Li, Sama Smitha czy Taylor Swift, Sivan w melancholijnej balladzie The Good Side dzieli się gorzkimi szczegółami rozstania z partnerem. Co odróżnia tę piosenkę od innych? Perspektywa, z jakiej historia rozstania jest opowiadana. Troye Sivan wyraźnie zaznacza, że jego były chłopak przyjął mocniejszy cios i nie zasługiwał na to, co go spotkało. Piosenka-przeprosiny zyskała uznanie krytyków magazynu Billboard i Rolling Stone. Drugim utworem o lirycznym nastroju jest Animal, w którym Troye Sivan zwraca się do swojego obecnego partnera. Podobnie jak w utworze What A Heavenly Way To Die, bohater tekstów obnaża swoją wrażliwość i snuje plany na przyszłość. Tym razem jednak czułość jego słów nie wynika z braku doświadczenia, nieśmiałości czy obawy przed inicjacją seksualną, lecz przeciwnie – z pełnego i śmiałego oddania temu, którego pokochał.
Mieszanka dojrzałych tekstów i świetnie zmiksowanych (lecz nieudziwnionych) bitów z płyty Sivana dotarła do generacji Spotify, zapewniając Troyowi Sivanowi miejsce w muzyce zaraz obok The Weekend, George’a Ezry czy Carly Rae Jepsen. Albumu BLOOM słucha się z zainteresowaniem głównie dlatego, że niezrównanie szczerze wypadają solowe zwierzenia bohatera tekstów. Moment wyznań jest zarazem momentem zaufania do tych, którym powierza się intymne tajemnice. Słuchacze to czują i doceniają.