Małe formy, wielki kunszt

Choć od debiutu wystawowego Malgrandy, czyli młodej artystki zasilającej szeregi mało znanej szkoły plastycznej pod patronatem Wojciecha Gersona przy ulicy Smoczej 6 w Warszawie minął niemal rok, niewątpliwie zasłużył on na odświeżenie i przypomnienie z okazji zbliżającej się wielkimi krokami kolejnej edycji szkolnego festiwalu Sztuka 6, bo to właśnie tutaj miała miejsce premiera niezwykłej wystawy, małego wielkiego widowiska, gratki dla miłośników mody, sztuki i krawiectwa.
Patrycja Łupińska, bo to ona kryje się pod pseudonimem zaczerpniętym z żywiołowego języka esperanto, z pomysłem zrobienia miniaturowej, wysmakowanej i eleganckiej kolekcji nosiła się miesiącami. Oczywiście, jak na artystkę przystało, pomysł musiał odpowiednio długo dojrzeć, aby finalnie mogła wykluć się z niego pozornie skromna grupka jedenastu manekinów.
Małe formy to w gruncie rzeczy niesamowity popis umiejętności i perfekcji zachwycający muzealną formą, klasycznym, posągowym sposobem wystawienia, idealną kompozycją kolorystyczną subtelnie wyeksponowaną na białym tle; te malutkie, pozłacane figurki, majestatycznie wyprężone w efektownych pozach i prezentujące opinające je szlachetne materiały, jakimi są jedwab i welur, dobrane barwami tak, aby zachwycać i cieszyć oko oglądającego je, to pokaz fantastycznego wyczucia stylu młodej artystki. Szykowne złoto obleczone w jedwabie i welury w głębokich odcieniach bakłażana, butelkowej zieleni i metalicznego szafiru ustawione na śnieżnobiałych, niczym pomnikowe cokoły, kolumienkach to ciekawa przeprawa przez szalony umysł artystki błądzącej w labiryntach historii mody i tekstów kultury w poszukiwaniu inspiracji. Czerpiąca ze światowego dorobku modowo-kulturowego Malgranda zaserwowała w Małych formach hiszpański sznyt, bajkowe i szykowne motywy disneyowskie, oscarową elegancję prosto z czerwonego dywanu, echa zwariowanych lat 70. i 80, a wszystko to zebrane w zaskakująco spójną, budzącą uznanie całość – wysmakowaną, pełną wdzięku i szyku.
Choć kreacji było pozornie niewiele, kunszt w ich wykonaniu, precyzja w zszyciu miniaturowych strojów, znajomość trendów i historii mody wystarczyły, aby uznać wystawę Patrycji Łupińskiej za najlepszą w zeszłorocznej edycji Festiwalu Sztuki 6, co w perspektywie zbliżającej się, kolejnej odsłony, zasługuje na przypomnienie, gdyż w tym roku młoda, wschodząca artystka przychodzi z następną, modową oczywiście, wystawą, której zachęcam, aby wypatrywać.
Tych z Was, których zaintrygowały Małe formy zachęcam gorąco do zajrzenia na bloga http://malgranda-art.blogspot.com/, zapoznania się z ofertą młodej artystki i przejrzenia jej zachwycających prac.