MET GALA 2018: Wybieramy najlepsze i najgorsze kreacje!

Met Gala odbywa się w każdy pierwszy poniedziałek maja od 1971 roku w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Jej głównym celem jest zbieranie funduszy na działalność Instytutu Kostiumów Sztuki Metropolitalnej w Nowym Jorku. Za samo wejście należy zapłacić aż 25 tysięcy dolarów, a nad listą gości czuwa prekursorka mody Anna Wintour. Tegorocznym tematem gali było hasło “Heavenly Bodies: Fashion and the Catholic Imagination.” Redaktorzy działu Moda w Kulturze na co dzień postanowi wziąć udział w małej zabawie i podjęli się oceny strojów gwiazd, odkładając na bok osobiste sympatie i spoglądając na kreacje subiektywnym, ale nadal dość surowym oraz sprawiedliwym okiem.
NAJLEPSZE KREACJE
Jamie Mccarthy / Getty Images
BLAKE LIVELY
Istna perła tegorocznej Gali. Blake wybrała czerwień i złoto, które idealnie komponują się ze sobą. Górna część sukni jest elegancka, wytworna, ozdobiona złotymi elementami i drobnymi kryształami. Dzięki klasycznemu upięciu włosów aktorka wyeksponowała swój dekolt, który wygląda bardzo naturalnie i estetycznie. Dolna cześć kreacji to prawdziwe arcydzieło – przedłużony tył, udekorowany złotymi przeszyciami przypominającymi promienie hostii, sprawia, że aktorka wygląda wprost niebiańsko!
Jamie Mccarthy / Getty Images
CHADWICK BOSEMAN
Czy panowie mają ułatwione zadanie, jeśli chodzi o kreacje na elitarne gale? Nie, jeśli chcą zaimponować i zrezygnować z nudnych garniturów czy smokingów, które przywdziewają na wszelkie inne okazje. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że w tym przypadku mogą mieć nieco trudniej niż panie. Podczas gdy projektanci i domy modowe prześcigają się w szykowaniu oszałamiających sukni, męskie stroje mogą spaść na drugi plan. Ale nie jest tak w przypadku Chadwicka Bosemana. Iście królewskie wejście zagwarantował mu śnieżnobiały materiał ubrania, świetnie kontrastujący z jego ciemną cerą oraz nieprzeciętną urodą. Złota ornamentacja nie jest przesadzona, choć krzyże na bokach dostojnej peleryny (w temacie balu, ale bez przesadnej wariacji) oraz rzucające się w oczy buty mocno dopełniają elegancką całość. W przypadku płci męskiej, filmowy T’Challa wyglądał zdecydowanie najlepiej.
Jamie Mccarthy / Getty Images
PRIYANKA CHOPRA
Niezaprzeczalna uroda Priyanki zasługiwała na oryginalną, ale i subtelną kreację, która podkreśliłaby jej atuty. Strzałem w dziesiątkę okazało się połączenie bordowej, przylegającej sukni, której przedłużenie w bajkowy sposób rozlewa się na dywanie, dodając odrobinę dostojności i bajkowości. Strój ten byłby jednak zwyczajną oscarową kreacją, gdyby nie bogato zdobione nakrycie głowy. Tutaj wszystko ze sobą współgra – śliczne rysy i fryzura aktorki nie wydają się przytłoczone imponującą chustą ze złota, która pokazała, że jedna część stroju wystarczy, by nawiązać do przewodniego tematu gali i zaimponować innym. Na Pryiankę patrzeć można godzinami – wygląda jak z obrazka.
Jamie Mccarthy / Getty Images
JENNIFER LOPEZ
Tegoroczną zwyciężczynią Met Gali jest zdecydowanie Jennifer Lopez! Gwiazda idealnie wpasowała się w tematykę wydarzenia. Odnalazła równowagę między tematem, a samą kreacją. Nie przesadziła z ilością i wielkością elementów nawiązujących do chrześcijaństwa, jak choćby Katy Perry i jej olbrzymie skrzydła, którymi mogłaby „powalić” inne gwiazdy. Jedynym nawiązaniem do tematyki katolickiej jest kolorowy krzyż, znajdujący się w górnej części kreacji. Strój jest estetyczny, nie odnajdziemy w nim też podtekstów seksualnych – sprawia wrażenie, jakby był wykonany z pojedynczych kryształów, dzięki czemu przypomina witraż. Kolorystyka również została odpowiednio dobrana – najważniejsza część sukni jest podkreślona przez błękit, czerwień i złoto, które kojarzą nam się ze sferą sacrum. Natomiast jej dolna partia przechodzi w czerń. Dla spotęgowania efektu, projektant wydłużył tył sukienki z prawej strony poprzez dodanie opadającego na ziemię dywanu z czarnych piór. Dzięki rozcięciu z lewej strony, nogi piosenkarki są pięknie wyeksponowane i sprawiają wrażenie dłuższych. Nie wiem jak Wy, ale widzę tu wyraźną aluzję do motywu infernalnego.
Neilson Barnard / Getty Images
ZENDAYA
Kreacja Zendayi na tegoroczną galę Met była połączeniem elegancji, estetyki i pomysłu, który nie przerażał, lecz bez wątpienia zdumiewał. Law Roach (stylista artystki) przyznał, że przygotowując się do stworzenia stroju, inspirował się sylwetkami silnych postaci kobiecych związanych z religią. Ostateczny wybór był oczywisty i padł na jedną z najbardziej bohaterskich i rozpoznawalnych świętych kościoła katolickiego – Joannę d’Arc. Metaliczna suknia od Versace przypomina zbroję, której odpowiednik możemy oglądać na obrazach artystów jak Jules Eugne Lenepveu (Oblężenie Orleanu) czy Jan Matejko (Dziewica Orleańska). Oplatający jej szyję obojczyk, nasunięte na ramiona karwasze oraz chroniące biodra płaty srebrnego materiału wyglądają jakby zostały wykute z twardej blachy, której uniesienie graniczyłoby z cudem. Reszta kreacji przypomina połyskującą, wytartą wieloma trudami kolczugę. Zendaya prezentuje się jednak świetnie i nie widać, aby miała jakikolwiek problem z poruszaniem się. W przeciwieństwie do znacznej większości, aktorka dobrała odpowiednie obuwie, chociaż w tej kwestii można było liczyć na coś więcej.
Neilson Barnard / Getty Images
SZA
Takie stroje niejednokrotnie wyrządziły celebrytkom więcej szkody niż pożytku, ale nie ma to miejsca w przypadku SZA. Artystka miała okazję zabłysnąć niebanalnym połączeniem bladoróżowej sukni, o której marzy chyba każda dziewczynka, z pomysłową aureolą zdobiącą jej głowę. Co ciekawe, na tegorocznej gali wiele pań starało się dopełnić swój wygląd złotymi obręczami zawieszonymi wokół fryzur, ale to właśnie SZA zrobiła to w najlepszy sposób. Bajkowe połączenie stylów, które nie jest przesadzone, a do tego świetnie podkreśla urodę artystki i delikatnie (acz w widoczny sposób) nawiązuje do tematu gali.
Neilson Barnard / Getty Images
RIHANNA
Tym razem RiRi postawiła na srebro. Niektórzy uważają, że przebrała się za papieża, ale na nas wywarła ogromne wrażenie! Metaliczne przeszycia i kryształowe zdobienia sprawiły, że Rihanna lśniła przez całą galę niczym gwiazda. Nie odnajdziemy głównego elementu nawiązującego do wiary chrześcijańskie, bowiem piosenkarka wolała skupić się na kunsztownych szczegółach. Długi aż do ziemi płaszcz wykonano tą samą techniką co sukienkę. Możliwe, że piosenkarka zainspirowała się strojem papieskim, co podkreśliła uroczystym nakryciem głowy – mitrą. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie zbyt wyeksponowany dekolt, który przekreśla jej szansę na bycie świętą.
NAJGORSZE KREACJE
Jamie Mccarthy / Getty Images
JADEN SMITH
Jaden, syn Willa i Jady Smith, jednego z popularniejszych małżeństw celebryckiego światka, zdecydowanie chce samodzielnie przypieczętować miejsce w gronie hollywodzkich sław. Na swoim koncie ma już kilka ról filmowych i dwa albumy muzyczne, o czym dość perfidnie przypomina, prezentując przytargany złoty certyfikat za swój singiel. Jego strój ani nie pasuje do tematu, ani nie jest specjalnie ciekawy. Wygląda jak nieudana próba prezentacji niezależności, przez którą boleśnie przebija się styl zbuntowanego nadal nastolatka. Może i jeszcze dałoby się przymknąć oko na ten dziwaczny misz-masz stylów, który dla kogoś mógłby okazać się przejawem modowego ekscentryzmu, gdyby nie ten oprawiony certyfikat… Wyszło dziwne, egoistycznie i kompletnie wbrew koncepcji gali.
Neilson Barnard / Getty Images
MARY J. BLIGE
Mary nie ubrała się źle. Po prostu nie wszystko w jej stroju zostało dobrane w odpowiedni sposób. Sukienka jest prosta i pozbawiona przesady. Błękit materiału kojarzy się z zastępami niebiańskimi, natomiast złoto wyrażone motywem florystycznym i zaplątane w linię ramion, dekoltu oraz bioder piosenkarki, przypomina motywy znane z mitologii greckiej. Kolorystyka w przyzwoity sposób komponuje się z klasyczną fryzurą przywołującą na myśl Hollywoodzkie gwiazdy okresu roaring twenties. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie te buty. Bo buty kojarzą mi się z typową przedstawicielką osiedlowego kiczu z kraju nad Wisłą.
Jamie Mccarthy / Getty Images
SARAH JESSICA PARKER
Dla wielu Sarah Jessica Parker jest ikoną stylu i mody, co niewątpliwie ma związek z jej rolą w “Seksie w wielkim mieście”. O ile na takim wydarzeniu zrozumiałe są szokujące i wymyślne kreacje, należy zawsze odnaleźć złoty środek i nie przesadzić, nawet jeśli tematyka strojów daje szerokie pole do popisu. Suknia pani Parker, w połączeniu z niezbyt subtelnym nakryciem głowy, przywodzi na myśl pozłacany ołtarz albo krakowską szopkę betlejemską. Wydaje się, że zamysł mógł być na początku dobry, ale kogoś w trakcie tworzenia poniosło i w efekcie Sarah nie miała możliwości zabłysnąć na dywanie, choć zdecydowanie jej fikuśna kreacja przykuła uwagę.
Neilson Barnard / Getty Images
Miłe słowo na temat kreacji Cary? Z całą pewnością zapisze się w pamięci każdego na długo. Prześwitująca „sukienka” (no właśnie… siatka na zakupy?) odsłaniała całe ciało gwiazdy. Modelka nie wyglada w tej kreacji ani zmysłowo, ani elegancko – po prostu… dziwnie. Połączone ze sobą pasy za pomocą cienkiej kratki nie są bezpośrednim nawiązaniem do katolicyzmu, a bardziej samej sieci rybackiej. Mimo wszystko Cara próbowała poprawić swoją kreacje, zakładając na głowę coś na kształt czarnej korony z dołączonymi wisiorkami. Efekt? Dosyć marny.
Neilson Barnard / Getty Images
JARED LETO
Jared postawił na klasykę, która odpowiednio zmiksowana dała wynik klasyce kiczu. Widać ją zarówno w motywach jak i doborze głównego elementu, którym okazał się prosty, niebieski garnitur wykonany z połyskującego materiału podobnego do satyny. Klasyka objawiała się również w odwołaniach do tematu gali. Nieogolony Jared w długich włosach z koroną na głowie wygląda jak Jezus Chrystus z Hollywoodu. Nie trzeba tego nawet nikomu tłumaczyć, do podobnych konkluzji można było dojść już wcześniej. Kto wie, może jeśli Jared byłby odrobinę wyższy, dałoby się umieścić na jego głowie świebodzińskie radioodbiorniki. Zestawienie szerokich, czarnych klap marynarki może przywoływać na myśl modę lat 60-tych i 70-tych, w których to czasach niekwestionowanym Królem Rocka był Elvis Presley. Być może efekt ten został wywołany przez poszerzającą jego sylwetkę, bogato zdobioną stułę? Całość, a wśród nich całkiem przyzwoite mokasyny, różowa koszula z fontaziem oraz to z jaką nonszalancją Leto się porusza, kojarzą się jeszcze z jedną ikon – Jimem Morrisonem. Podobieństwo może nie jest uderzające, ale warto było to zaznaczyć. Kolorystycznie nie jest aż tak tragicznie, patrząc na Jareda przypominają się obrazy dywanów wywieszonych dumnie na każdej możliwej powierzchni w architekturze wnętrz mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej lat 90-tych.
Jamie Mccarthy / Getty Images
ANJA RUBIK
Zawsze miło widzieć naszą rodaczkę pośród największych światowych sław. Niestety, Anja zawiodła swoją kreacją. Choć sukienkę wzbogaca zaburzający symetrię element, całość wypada lekko banalnie. Czasami prostota jest kluczem do sukcesu, ale tutaj wykorzystano ją w złych proporcjach. Sytuacji nie ratują ani buty, ani makijaż ani też fryzura – szkoda, bo Rubik przecież znana jest z tego, że może prezentować się pięknie w nawet najbardziej szalonych projektach. Niewykorzystany potencjał wyczuwa się też nie tylko pod kątem urody – Anja pochodzi z kraju, w którego kulturze katolickie odniesienia możemy odnaleźć na każdym kroku. Czy celowo nie wpasowała się w temat gali i zrezygnowała z religijnych zdobień, które mogłaby z powodzeniem zaczerpnąć ze swojej ojczyźnianej tradycji?
Jamie Mccarthy / Getty Images
SOLANGE
Jeśli motywem przewodnim stroju Solange był kult Ganeśa, trzeba przyznać, że został on zaprezentowany całkiem kreatywnie. Zastanawia mnie czy na biodrach wokalistki zamontowano przeforsowany w XV wieku fortugał, na którym być może opierały się odstające słoniowe uszy. Nie to jednak napawa mnie największą obawą. Martwi mnie bowiem „poczwórna” trąba, w której skład wchodzą: dwie fałdy rurkowatego materiału oraz – co po trzydziestu sekundach wnikliwej analizy zdaje się być naturalne – nogi zainteresowanej. Nie zapominajmy o butelce. Przynoszenie własnego alkoholu na imprezę znajomych jest naprawdę w dobrym guście. O ile nie idziesz na galę, gdzie co druga osoba z co najmniej dwusetki zaproszonych podaje się za twojego kumpla. Może to po prostu woda dla słoni? Mogę tylko podejrzewać, że całokształt gumowatej kreacji rozpali serca zatwardziałych fanów twórczości Lovecrafta.
***
Zgadzacie się z naszym wyborem? Dajcie znać w komentarzach!
AUTORZY:
Iga Dudek, Michał Knapik, Justyna Miernik