Krótka historia makijażu

Większość kobiet nie wyobraża sobie codziennego wyjścia do pracy czy szkoły bez kilku porannych muśnięć pędzla. 5 kwietnia, w Światowy Dzień Bez Makijażu warto byłoby jednak przełamać tę rutynę.
Rutynę, która swoje początki ma już w Starożytnym Egipcie, gdzie zarówno kobiety, jak i mężczyźni nosili peruki i makijaż oraz używali wonnych olejków. Aby sporządzić specyfiki do upiększania używano głównie minerałów, takich jak zielony malachit, czarna galena lub sadza. Wyrabiano z nich proszek antymonowy, który był przeznaczony do podkreślania oczu. Aby nadać koloru ustom i policzkom posługiwano się czerwoną ochrą lub tlenkiem żelaza. Malowano także paznokcie i farbowano (najczęściej henną) włosy.
A wszystko to by dosięgnąć ideału, którego uosobieniem była w tamtych czasach Nefretete. Jej jasna twarz, wyraziste oczy podkreślone czarną kredką i czarne brwi o delikatnym łuku były elementami składającymi się na doskonałe piękno w kulturze Starożytnego Egiptu.
Nieco na północ od krainy faraonów, w Helladzie, boginią piękna była Afrodyta. Obowiązujący kanon był jednak zbliżony do egipskiego: używano róży, pomadek, pudrów, czarnych cieni i kremów wybielających skórę twarzy. Makijaż Greczynek był jednak znacznie bardziej powściągliwy, gdyż przyciąganie wzroku mężczyzn wyrazistym makijażem uważano za nieprzyzwoite. Krzykliwych kolorów używały głównie kurtyzany.
Rzymianie, oprócz greckiej kultury, przejęli także zasady kosmetyki. Sposoby na atrakcyjny wygląd możemy znaleźć w najwybitniejszych dziełach literackich, np. w „Przemianach” Owidiusza. Wzorem kobiecości była tam Messalina. Malowano również ciało: ramiona i szyję przy pomocy białej farby. Rzymianki naklejały na czoła ozdobne plastry w celu ukrycia niedoskonałości.
W krajach Dalekiego Wschodu używano pudru ryżowego, aby rozjaśnić cerę. Barwiono henną włosy oraz zęby, które zgodnie z tamtejszymi kanonami piękna powinny mieć kolor złoty lub czarny. To właśnie tu wynaleziono lakier do paznokci. Był on jednak zarezerwowany dla bogatych i wysoko urodzonych pań.
W średniowieczu dbanie o higienę nie było sprawą pierwszorzędną, a ostry makijaż, wskutek nauk kościoła, stał się symbolem okultyzmu. Używano natomiast środków depilujących, maseczek i pomadek z krwi węża.
W kolejnych wiekach panowały podobne zwyczaje, nowością był za to stosunek do wody, która uznana została za szkodliwą – miała odbierać ciału siłę życiową, powodować wiotczenie i przedwczesne starzenie się skóry. Zażywano więc, choć i tak niezmiernie rzadko, kąpieli w mleku lub alkoholu. Narastająca warstwa brudu sprzyjała rozwojowi insektów. Nic więc dziwnego, że nawet najbardziej eleganckie damy zawsze nosiły przy sobie młoteczek do zabijania wszy.
Rokoko hołdowało sztuczności, tak więc twarze ówczesnych piękności przypominały maski. Powszechnie używano pudru ołowianego, który był bardzo szkodliwy dla zdrowia.
W wieku XIX, po 500 latach oszczędnego zażywania kąpieli, zaczęto przywiązywać większą wagę do higieny. Zainstalowano pierwsze wanny i zaczęto produkować na masową skalę mydło. W makijażu stawiano na naturalność – także dziś to najlepszy wybór.
Obraz: Władysław Czachórski, „Dama w liliowej sukni z kwiatami” , 1903.