Piotr Zaremba o fenomenie festiwalu z duszą
O fenomenie festiwalu z duszą…:
Arlekinada jest jednym z bardzo wielu festiwali teatralnych pokazujących teatry młodzieżowe i szkolne w Polsce, ale niewątpliwie wyróżnia się na ich tle. To jest okazja nie tylko do tego, by zespoły amatorskie mogły się spotkać i wystąpić, ale jest to też czas wspólnej zabawy i rozrywki, a także pewnego wspólnego rytuału. Arlekinada oferuje bardzo dużo atrakcji: występ teatru, który improwizuje [Teatr Improwizowany wymyWammy], koncert gwiazdy poprzedzający galę, która jest ukoronowaniem całego procesu. Młodzież z Inowrocławia angażuje się w to przedsięwzięcie, powstają na tym tle nowe kontakty między grupami teatralnymi a gospodarzami, czyli Inowrocławskim Teatrem Otwartym. Jest to fenomen jednak. Jest to fenomen, bo przecież na co dzień pojawiają się problemy z pieniędzmi na przedstawienia, z dojazdem na festiwal, ale gdzieś w końcu jest ten wspaniały inowrocławski budynek teatralny, bardzo efektowny, gdzie przeżyjecie przygodę dającą przedsmak profesjonalnego teatru. A to zostanie na całe życie. To jest wielka zasługa Elżbiety Piniewskiej, która organizuje festiwal od wielu lat. Mam takie poczucie, że to jest trwała instytucja, która ma duszę. To nie jest przypadkowa impreza, tutaj panuje wyjątkowa atmosfera.
O swojej historii z festiwalem i Inowrocławskim Teatrem Otwartym…:
Na Arlekinadę trafiłem dzięki Inowrocławskiemu Teatrowi Otwartemu. Najpierw była moja fascynacja teatrami szkolnymi, a akurat ITO potrafi się sprzedawać w Internecie – obejrzałem tam jedno czy dwa przedstawienia. Dlatego przyjechałem do Elżbiety Piniewskiej, do opiekunki grupy. Ona pozwoliła mi zobaczyć próby, a przy tym dowiedziałem się, że miesiąc później organizuje ona Arlekinadę. Niezwykłe jest także to, że ITO nie wystawia własnej twórczości na Arlekinadzie, widać w tym ich skromność. Można powiedzieć, że i oni, i opiekunka robią to dla samej idei, a nie po to, żeby się popisać.
O teatrach amatorskich i niedosłowności…:
Teatry młodzieżowe mają własną logikę, nie są literalną kopią profesjonalnego teatru. Jest dużo większy stopień umowności, wynikający choćby z tego, że wszystkie role grają ludzie bardzo młodzi, nie osiąga się zróżnicowania pod względem niektórych cech czy fizyczności związanej z wiekiem starszym. To kompletnie znika, ale jest to właśnie fascynujące, bo pokazuje siłę teatru jako czegoś niedosłownego, wykreowanego. I oni nie próbują się postarzać, nie próbują udawać, nawet tam, gdzie jest jakaś fabuła i opowieść. Mnie to fascynuje, ale tylko jeśli są to przedstawienia na wysokim poziomie, bo przecież jeśli będą to rzeczy źle grane i źle zainscenizowane, przypadkowe, to wszystkie sztuczności, konwencje i pokazywanie nie-siebie tylko innych ludzi – wtedy ten fałsz wyjdzie.
O teatralnym wspomnieniu…:
Dwa lata temu oglądałem „Zimowy pogrzeb” Teatru Trupa z Lubartowa w reżyserii pani Jolanty Tomasiewicz – sztukę fabularną, która wyjątkowo wymagała wyobraźni. Wtargnąłem wtedy na obrady jury i powiedziałem, że ta grupa jest niedaleko od być może najsłabszych teatrów profesjonalnych. Nadal jest jakaś przepaść związana z techniką i umiejętnościami zawodowych aktorów, ale z drugiej strony było to fascynujące, żywe widowisko, które budziło wzruszenie. Postaci były żywe i różnorodne; oni o czymś opowiadali.
O różnorodności i tegorocznych spektaklach…:
Moim drugim spostrzeżeniem jest wielonurtowość teatrów młodzieżowych. Mamy tutaj do czynienia z wszystkimi gatunkami teatru – od teatru operującego formą plastyczną, jak w przypadku pierwszego przedstawienia [Teatr „Avis” z Nowosolskiego Domu Kultury – „Narcyz” w reż. Alicji Chyżak-Fitas i Katarzyny Niemiec] poprzez bardzo publicystyczne formuły jak „Garnitur prezydenta” [Teatr „NOVI” z Gminnego Ośrodka Kultury SEZAM w Tarnowie Podgórnym, reż. Artur Romański]. Dalej mamy (a to akurat jest moje ukochane przedstawienie tegorocznej Arlekinady) „Ósmy dzień” [Teatr „Doraźny” z Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim, reż. Mateusz Wróbel]. To jest montaż oparty na „Zielonej Gęsi”, choć oni zrobili z tego tekstu coś zupełnie innego. Są rzeczy zupełnie niefabularne, oparte na kolażach – tekstów poetyckich czy dramatycznych etiud. Ale jak oni to robią! Wspaniale, wyczuwa się w tym wielkie emocje, ogromną pasję. Ja tej pasji w profesjonalnym teatrze już nie znajduję, oczywiście w najlepszych przedstawieniach tak, ale jest tam dużo rutyny, takiego wykalkulowania, a tutaj tego nie ma. Nawet jeśli są to pomysły instruktorów grup, to młodzież w to wchodzi. Jeszcze jednym ciekawym przykładem jest widowisko z Poznania opowiadające autentyczną historię [Teatr „Ekspozycja” z Młodzieżowego Domu Kultury nr 2 w Poznaniu – „Bezczelnie młoda, bezczelnie zdolna”” w reż. Adama Brzezińskiego]. Uderza pewna pasja w szukaniu tematów aktualnych, ale z drugiej strony to też nie jest niedosłowne. Oni pokazują to metodami teatralnymi, ten teatr transformuje. Historia jest, ale nieopowiedziana wprost – choć sugestywna, mądra i prawdziwa.
W ramach wielkiej mapy teatrów młodzieżowych Polski na Arlekinadzie następuje taki proces selekcji, że pojawiają się grupy, które rzeczywiście warto zobaczyć; warto wiedzieć, co ich trapi.
Zdjęcie: Łukasz Goczkowski