Emigracja jako wybór moralny

Na podstawie korespondencji Jana Lechonia i Andrzeja Bobkowskiego
Potrzeba pisemnego przekazywania wiadomości, informacji, zwykle spowodowana odległością dzielącą rozmówców, istniała niemal od momentu wynalezienia pisma. Z tym wiążą się początki listu, co wskazuje na jego przynależność do literatury stosowanej. Idę w ślady Stefanii Skwarczyńskiej, która pod definicją listu przyjmuje: jest to w celach praktycznych na tle pewnego stosunku dwóch (czy też więcej) osób pisemne nawiązanie bezpośredniej styczności jednej z nich z drugą (czy drugimi), która (e) tym samym urasta (ją) do roli biernego współtwórcy. Istnieje wiele zarysów historii listu, opisów jego zmian na przestrzeni wieków. Jego początki przypisuje się epoce antyku. W wiekach tych narodziła się retoryka, z którą nierozłącznie związane było spisywanie mów, stosowanie przez cesarza pisemnego zwrotu do senatu, zwanego oratio. Tak powstała teoria listu-mowy. List wielokrotnie ewoluował na przestrzeni wieków. Powstawały różne teorie, próbujące zdefiniować jego istotę: od wspomnianej teorii listu-mowy, przez list-półdialog, list-rozmowę czy list-wyznanie. Zmieniał się więc w zgodzie z panującym duchem czasu. Początkowa forma stawiała szczególnie, jak mowa retoryczna, na dynamikę, ekspresję w celu przekonania słuchacza. Najbliższa nam teoria listu-wyznania stanowi podstawę do kolejnych przemian, jednak typowym dla tej teorii i wielu współczesnych listów jest fakt skupiania się na wyrażeniu ja autora jako głównym celu. Mimo wszystkich przemian, list posiadał stałą funkcję – przekazywał informacje, które oprócz komunikacji stanowiły źródło danych na temat życia autora, a więc tworzyły swoistą autobiografię piszącego. Szczególnie obecna ta funkcja jest w teorii listu-wyznania. Warto dokonać analizy wybranej korespondencji pod tym kątem. Trzeba jednak pamiętać, że czytając literaturę piękną, nie można w prosty sposób, niejako automatycznie utożsamiać z autorem stworzonego przezeń podmiotu, narratora czy głównego bohatera. Na jakiej podstawie mogę więc analizować biografie Bobkowskiego i Lechonia przedstawione w ich korespondencji jako faktyczne osoby, a nie ich autorskie kreacje?
Odpowiadając na postawione pytanie, należy określić, czym właściwie jest autobiografia. Posłuży do tego Pakt autobiograficzny Philippa Lejeune’a – znawcy pisarstwa autobiograficznego. Autobiografia to zatem retrospektywna opowieść prozą, gdzie rzeczywista osoba przedstawia swoje losy w ich jednostkowym aspekcie i ze szczególnym uwzględnieniem historii osobowości. List jako opowieść prozą o losach głównego bohatera, która obfituje w retrospektywne formy, prowadzona jest w pierwszoosobowej narracji. Na podstawie podpisu autora, zgodności danych z rzeczywistością można stwierdzić jego tożsamość z narratorem, jak i głównym bohaterem, a więc uznać autentyczność tekstu. Analiza listu pozwala stwierdzić, że spełnia on postawione przez definicję warunki paktu autobiograficznego. Autobiografia to utwór referencyjny – ma dostarczyć informacji o jakiejś rzeczywistości pozatekstowej, których to informacji prawdziwość można sprawdzić. Takie teksty mają na celu ukazanie obrazu rzeczywistości, nie zaś stworzenie fikcji, iluzji. W Pakcie autobiograficznym spełnienie tych kryteriów nazywane jest paktem referencjalnym. Według niego, jeśli narrator popełnia omyłki, kłamstwa, zmienia historię swoich losów w trakcie jej opisu, nie świadczy to o nieautentyczności tekstu, zniekształcenia wchodzą w skład charakterystyki samej narracji oraz podmiotu piszącego. Do upowszechnienia lektury listu jako sztuki niestosowanej przyczyniły się, m.in. jego autobiograficzne walory świadczące o wspomnianej autentyczności, dzięki którym można wynieść wiele informacji historycznych dotyczących również świata otaczającego głównego bohatera. Dlatego popularnymi stały się publikowane listy niekoniecznie pisarzy, lecz także żołnierzy z I i II wojny światowej, postaci historycznych, tudzież korespondencje miłosne, które najlepiej oddają stosunek autora do różnych osób, zdarzeń – są urywkiem życia. To na ich podstawie najlepiej dokonać analizy czynów i poglądów piszącego.
Szczególne znaczenie epistolografia miała dla częstych polskich emigracji politycznych. Listom przypisywano wyjątkowe funkcje. Oddajmy głos znawcy przedmiotu: Myślę tu (…) o emigracjach polskich, wnoszą one bowiem sporo zamieszania do historycznych perypetii listu. W obu przypadkach, dziewiętnasto- i dwudziestowiecznym, emigracyjna sytuacja komunikacyjna, sprzyjała bowiem raczej funkcjom integracyjnym, wspólnoto-twórczym, gdyż pisanie listów w dużym stopniu zastępowało forum publiczne. Wynika stąd paradoksalny wniosek, że dystans dzielący pisarzy na emigracji staje się czynnikiem twórczym . Wyjazd za granicę dla przedstawicieli narodu polskiego często był jedynym sposobem na wybór wolności. Działo się tak już od XVIII wieku, kiedy to nastąpiły rozbiory i upadek powstania kościuszkowskiego. Inteligencja kraju zmuszona była do ucieczki, gdyż groziły jej represje ze strony zaborcy (zsyłki na Sybir, w głąb Rosji, wcielanie do armii rosyjskiej). Prześladowani byli więc przeciwnicy reżimu zaborców. W celu ratowania życia musieli emigrować, na obczyźnie żywili nadzieję na odzyskanie wolności kraju – przyczyniali się do wzniecenia powstań, które niestety upadały, co prowadziło do kolejnych represji. Zdecydowanie najliczniejszymi w fale emigracji były XIX i XX wiek. Wynikiem powstania listopadowego (1830-1831 r.) była Wielka Emigracja, uciekinierzy zatrzymywali się w pobliskich krajach (Francja), w których spiskowali w celu odzyskania wolności, tworzyli rząd, instytucje kulturalne. Często uczestniczyli również w innych zrywach narodowowyzwoleńczych na terenie Europy. Spośród kolejnych emigracji należy wspomnieć o tej spowodowanej upadkiem powstania styczniowego (1863-1864). W ten sposób powstawały najpopularniejsze, najbardziej znaczące dla kultury polskiej dzieła – za granicą, podczas walki o wolność kraju. Hymn narodowy – Pieśń Legionów Polskich we Włoszech, Hymn, Pieśni Legionu Litewskiego Słowackiego, Dziady Mickiewicza, Irydion Krasińskiego. W czasach emigracji narodził się mesjanizm i postawa prometejska – tak popularne dla naszego kraju, wynikało to z krwawego przebiegu losów historii . Można stwierdzić, że kultura polska przez 123 lata tworzona była na emigracji, tylko tam mogła być niezależna, wolna od narzuconych reguł władzy. Powstanie tak wielu wybitnych dzieł w języku polskim, który w Polsce był zakazany, wskazuje na rangę twórczości emigracyjnej i to, jakie miała znaczenie dla kraju. Utwory te nie powstałyby bez życia na uchodźstwie ich autorów, co było jedynym sposobem na tworzenie w zgodzie z wyznawanymi wartościami, a czasem i na przeżycie. To na razie dosyć ogólnikowe potraktowanie tak ważnej sprawy. W poniższych akapitach przeanalizuję problematykę emigracji jako wyboru moralnego na podstawie XX-wiecznych autorów.
XX wiek dla Polski był równie obfity w ilość emigracji politycznych, co poprzedni. Wynikało to głównie z wybuchu II wojny światowej, która zaczęła się w 1939 roku atakiem Niemiec na Polskę. Po upadku kraju rząd udał się zagranicę wraz z dużą częścią inteligencji, wojska m.in. do Francji, na Bliski Wschód, gdzie formowano jednostki Wojska Polskiego. Po kapitulacji Francji w 1940 r. większość emigracyjnego wojska polskiego przeniosła się do Wielkiej Brytanii. W 1940-1941 odbyły się deportacje dokonane przez władze sowieckie na polskich cywilach. Pod koniec wojny w latach 1940-1945 na skutek przejęcia władzy w Polsce przez komunistów wielu Polaków – ok. 0,5 mln zdecydowało nie wracać do kraju aż do odzyskania jego suwerenności (1989 r.). Za granicą znowu więc powstawały wybitne dzieła polskich pisarzy. W tych trudnych okresach Polacy szczególnie poczuwali się do swojego kraju. Zagranicą tworzyli, m.in. Pawlikowska-Jasnorzewska (Róża i lasy płonące), Wierzyński (Ziemia-Wilczyca), Słonimski (Niebo 39), Baliński (Kolęda Warszawsk), powstał ZPPnO. Należy też wspomnieć o innych pisarzach, którzy podczas wojny pozostali w kraju, przypłacając życiem tę decyzję, byli to, m.in. Baczyński, Gajcy, Stroiński, Trzebiński.
Wśród emigrantów z okresu II wojny światowej znaleźli się Jan Lechoń i Andrzej Bobkowski. Lechoń, właśc. Lech Serafinowicz (1899-1956) to poeta dwudziestolecia międzywojennego, reprezentował on nurt neoklasycystyczny, był współtwórcą grupy poetyckiej Skamander. Studiował filologię polską na UW. W trakcie wojny bolszewicko-polskiej pracował w Biurze Prasowym Naczelnego Wodza PSZ – Józefa Piłsudskiego. Od najmłodszych lat interesował się krajem, co można zobaczyć w takich dziełach, jak ,,Herostrates” (nawet jeśli przewrotnie). W 1930 roku wyjechał do Francji, by pełnić tam rolę attaché kulturalnego ambasady polskiej w Paryżu. Jego gotowość do krzewienia literatury polskiej odnotowała również Maria Danielewicz Zielińska . Po klęsce Francji opuścił Europę i wyjechał do Brazylii, a później do Stanów Zjednoczonych, gdzie na stałe zamieszkał w Nowym Jorku, kontynuując działalność niepodległościową. Nigdy nie powrócił do kraju ze względu na przejęcie władzy przez komunistów. II wojna światowa pozostawiła na pisarzu swe piętno widoczne w postaci obfitej w tematykę wojenną, patriotyczną twórczości z tego okresu, który uznaje się za powrót Lechonia do twórczości. Były to, m.in. Pieśń o Stefanie Starzyńskim, Polonia resurrecta czy Marsz II korpusu. Publikował w polskich gazetach – Wiadomości, otaczał się amerykańską Polonią, był współzałożycielem Polskiego Instytutu Nauk i Sztuk w USA. Zmarł w 1956. Sprawy kraju były mu bliskie, co prawdopodobnie przyczyniło się do samobójczej śmierci. Podobne losy emigracyjne spotkały innego pisarza. Andrzej Bobkowski (1913-1961) to pisarz, publicysta, zasłynął jako autor dziennika „Szkice piórkiem”. Studiował ekonomię. W 1939 r. wyjechał do Francji, by po otrzymaniu wiz dostać się do Argentyny w celu rozpoczęcia pracy w przedstawicielstwie Polskiego Exportu Żelaza. Projekty te nie powiodły się z powodu wybuchu II wojny światowej. Już na początku września chciał wstąpić do Wojska Polskiego we Francji. W 1940 r. rozpoczął pracę w fabryce, z uwagi na wyższe wykształcenie oddelegowano go do Biura Polskiego, gdzie reprezentował interesy swoich rodaków – robotników pracujących we Francji. Przed wejściem Niemiec do Francji został ewakuowany na południe kraju, gdzie poznał tamtejsze społeczeństwo i przyrodę. Pomagał polskim robotnikom, ponownie pracował w Biurze Polskim, w polskiej YMCA – organizacji chrześcijańskiej. Publikował w polskich gazetach. W 1948 przeniósł się do Gwatemali, którą zamieszkał na stałe. Zajmował się modelarstwem, pracował w biurze fabryki. Najczęściej publikował w Kulturze i Wiadomościach. Utrzymywał kontakty z przyjaciółmi, rodziną z Polski, interesował się twórczością rodaków. Zmarł w 1961 r. na raka mózgu. Jak wynika z powyższego zarysu biograficznego, bohaterowie mojej pracy byli patriotami, ceniącymi prawa wolności człowieka. Opuszczenie kraju nie było w ich przypadku spowodowane strachem przed wybuchem wojny. Wyjechali, by zza granicy wspierać Polskę, jej kulturę i naród, poprzez pisanie, pracę w ambasadzie, pomoc rodakom.
Z wypowiedzi Danielewicz-Zielińskiej wynika, że opuszczenie przez Bobkowskiego Europy było sprzeciwem na, cieszący się dużym poparciem, ustrój komunistyczny. Będąc jeszcze w Paryżu, w pełni świadomy cenzury, jaką niósł za sobą nowy system władzy, w listach do redaktora Wiadomości – Mieczysława Grydzewskiego, doceniał ,,niewykorzystaną” wolność paryskiej prasy. Trafnie dostrzegał niemożność prowadzenia jakiejkolwiek dyskusji publicznej z autorytetami komunistycznymi na tematy polityczne, wynikało to oczywiście z cenzury, propagandy ograniczającej wolność . Wśród krytykowanych przez Bobkowskiego aspektów ideologii znalazła się ,,bezgraniczna nuda”, do której ma doprowadzić socjalizm. Jan Lechoń nigdy nie publikował w powojennej ojczyźnie, co świadczy o jego braku współpracy z nowym ustrojem. Otwarcie oddaje się on krytyce w liście do Grydzewskiego, porównując działalność komunistów do Niemców z okresu II wojny światowej. Lechoń pracował w Radiu Free Europe i otrzymywał stypendium z National Committee for Free Europe – organizacji popierającej ,,niekomunistycznych” i ,,niefaszystowskich” przywódców emigracji z Europy, co również świadczy o jego antykomunistycznych poglądach. Najlepiej to, jak Lechoń i Bobkowski zapatrywali się na omawianą ideologię, oddaje fakt ich przynależności do Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie. ZPPnO był organizacją zrzeszającą polskich pisarzy na emigracji, od utracenia suwerenności przez Polskę w XX wieku jej głównym celem politycznym było sprzeciwianie się reżimowi panującemu w kraju. W 1947 r. członkowie przyjęli ustawę, wedle której mieli powstrzymać się od jakiejkolwiek współpracy z instytucjami kontrolowanymi przez reżim warszawski. Powtórne przegłosowanie ustawy miało miejsce w 1956 roku, Andrzej Bobkowski jako jedyny bezwzględnie ją wówczas poparł, opatrując komentarzem: Skoro nie mogę publikować w Polsce tego, na co ja miałbym ochotę, nie widzę powodu przyjmowania łaskawych ofert druku tego, na co miałaby ochotę cenzura partyjna tam. Swoją decyzję tłumaczył jeszcze w liście do Grydzewskiego oraz do Jerzego Giedroycia. Bobkowski i Lechoń byli patriotami, jednak nie w powszechnym tego słowa znaczeniu. Za wzór patriotyzmu w naszej kulturze uchodzi najczęściej postawa romantyków reprezentowanych właściwie już w Hymnie do miłości Ojczyzny Krasickiego. Bobkowski sprzeciwia się mistycznej, romantycznej roli narodu w literaturze. Neguje obecność zbędnego, według niego, patosu wobec przeszłości w kulturze polskiej. Swoim negatywnym odczuciom daje ujście w liście do Grydzewskiego: Spojrzenie na ten gang towiańczyków z Al-Capone Towiańskim (…) albo Mickiewiczem bredzącym polskie bzdury «z ducha» na poziomie oficera w obozie dipisów zupełnie niebywałe. (…) Mam kult Mickiewicza do okresu towiańszczyzny, potem uważam go właściwie za tragicznego błazna i szkodnika, który w naszej psychice wyrządził nieobliczalne szkody w szeregu pokoleń. Podobnie wypowiada się na ten temat w korespondencji do Kazimierza Wierzyńskiego . Również Lechoń krytykuje pełne patosu obchodzenie się z przeszłością kraju, w liście do Malczewskich pisze: (…) to wielka klasa i tak różne od sentymentalnych cackań się polskich, od owych obsrywań się z przeszłością. To wszystko – stosunek pisarzy do Polski, patos w podejściu do historii, partie socjalistyczne zbierające duże poparcie wśród krajów Europy, przyczyniło się do emigracji Bobkowskiego i Lechonia – obaj potrzebowali zmiany, chcieli wyrwać się z polskich stereotypów, klisz myślowych, narodowych ,,powinności”. W Ameryce szukali przede wszystkim wolności. Bobkowski tłumacząc powody opuszczenia Europy, przywoływał następującą scenę: Iwaszkiewicz obżałowywał mnie w Paryżu. «Po co ty wyjeżdżasz?» – pytał. – «Bo chcę być wolny». – «Cóż to jest wolność?» – mówił. Wszystko jest względne, tylko że wtedy po co żyć?. Potrzebę opuszczenia rodzimego kontynentu tłumaczył również w liście do Iwaszkiewicza, któremu symbolicznie zapisał Europę . Podsumowując całość przytoczonych w tym rozdziale faktów, można stwierdzić, iż Bobkowski i Lechoń pomimo, a może właśnie ze względu na swoje postawy patriotyczne potrzebowali zdystansowania od Ojczyzny – tej zapisanej przez duże o. Dało to szanse na chłodny osąd politycznej sytuacji Polski, m.in. na porównanie jej do Ameryki.
Konsekwencją przedstawionych w poprzednim rozdziale wniosków będzie teraz podjęcie problematyki poglądów pisarzy w obliczu politycznych zdarzeń w powojennej Europie. Rozważania te należy zacząć od 1945 r., kiedy to 21 czerwca w Moskwie zakończyły się negocjacje między komunistami a Stanisławem Mikołajczykiem w sprawie utworzenia rządu – Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Jego powstanie stanowiło wypełnienie zobowiązań konferencji jałtańskiej, według której Polska miała znajdować się pod ,,zwierzchnictwem” ZSRR. W założeniach nowa, demokratyczna władza miała składać się z działaczy niepodległościowych z kraju i z zagranicy, z członków rządu emigracyjnego w Londynie. W rzeczywistości jednak tak się nie stało, opozycja była eliminowana. 26 czerwca 1945 Lechoń zwierza się Grydzewskiemu z odczuć, jakie wywołało w nim zakończenie negocjacji: ,,Rozumiem, co się teraz u Was dzieje (…). W tych warunkach trudno jest robić jakieś plany, ale pracuję tak, jakby nic nie zaszło. To jest jedyny sposób, aby nie ulec rozkładowi, który teraz straszne spustoszenia robi” . W przytoczonym fragmencie wyraźnie widać negatywny stosunek autora słów do sytuacji, dalej czytamy: ,,Czemu nic nie ukazało się o Mikołajczyku na miarę jego zbrodni, to przecież największy zdrajca w historii polskiej i największa kanalia, jaką ziemia polska wydała” . Spośród wszystkich negatywnych dla Polski zdarzeń związanych z końcem wojny, Lechoń najbardziej zwracał uwagę na relacje polsko-rosyjskie ustanowione na konferencji. Czym jednak na taką antypatię zasłużył Stanisław Mikołajczyk – do 1944 premier rządu RP na uchodźstwie? Prawdopodobnie tym, że ogłosił akceptację dla postanowień jałtańskich, dzięki czemu wziął udział w negocjacjach dotyczących utworzenia TRJN, w którym otrzymał pozycję wicepremiera. Lechoń poczynania polityków komentuje również w prasie, w Tygodniku Polskim . W 1948 r. wypowiadał się o losach poprzedniego, suwerennego rządu polskiego: ,,Kiedy tu przyjechał (…) Bór-Komorowski, powiedział Rozmarkowi, żeby nie słuchał emigracji, bo to piłsudczycy etc. W rezultacie będzie tutaj Komitet Narodowy z Mikołajczykiem (…). Piłsudczyków już nie ma – bo Matuszewski umarł, Rajchman umiera, ale nie będzie też ani rządu londyńskiego, ani żadnego niezależnej polityki polskiej. A Rajchman umiera dlatego, że zebrał sam tysiące dolarów na akcję polską, a sam nie ma grosza na jutrzejszy obiad” . Widać, że w pozytywnym świetle stawiani są piłsudczycy (Matuszewski, Floyar-Rajchman) przez wskazanie ich działań na rzecz kraju. Lechoń w pełni zdawał sobie sprawę z polityki w powojennej Polsce – wiedział, kto miał faktyczną władzę. Pomimo negatywnego nastawienia do politycznych poczynań Mikołajczyka, potrafił obiektywnie dostrzec również ich dobre strony, jak w przypadku nieoficjalnych rozmów z Lipskim i Komorowskim . Mikołajczyk miał proponować umowę, na podstawie której miały istnieć: władza RP w Londynie i komitet narodowy w USA. Poszerzyłoby to możliwości polskiej emigracji. Lechoń, świadom, że losy Polski w dużej mierze zależały również od stosunków politycznych na świecie, obserwował sytuację w Chinach, z napięciem komentując zwycięstwo komunistów . Idąc dalej, bał się obrotu spraw w Korei w 1950 roku, kiedy to, na wskutek podziału na Koreę Północną rządzoną przez komunistów i Południową, wybuchła wojna między obu państwami . Natomiast po śmierci Stalina Lechoń przewidywał szybki upadek Rosji: ,,Rosja wali się. Stalina oczywiście zabili doktorzy. (…) Gdyby Ameryka [?] raczyła dziś wyjść z Polski, jutro Kołodziejski byłby premierem, a za miesiąc Mikołajczyk. Więc pakuj manatki” , wciąż łudząc się na odzyskanie wolności przez Polskę. Wszystkie jego myśli polityczne krążyły wokół ojczyzny. Uważał, że jedyną drogą do odzyskania suwerenności kraju jest pomoc Stanów Zjednoczonych: ,,(…) należy rwać co sił do Waszyngtonu. Mikołajczyk jest największym gównem, jakie kiedykolwiek wydała ze siebie Muza naszych dziejów. Ale jeżeli tutaj nie będzie nikogo, to ten najperfidniejszy ze zdrajców zostanie głosem Polski wobec Ameryki. (…) sprawa Polski po raz pierwszy naprawdę nie istnieje dziś bez sprawy całego świata i wszystkie granice wschodnie i zachodnie toną wobec wizji Pax Sovietica, czy Pax American” . Podobne myśli, w których Lechoń zachęca rząd emigracyjny do zaufania Ameryce, często pojawiają się w korespondencji do Grydzewskiego: ,,…którzy [sojusznicy] chcą naprawdę wolnego świata, a nie moskiewskiego, albo angielskiego buta. Siedząc tam w Londynie nic nie zwojujecie i od trzech lat piszę, że jeśli emigracja chce mieć jakiekolwiek wpływy na przyszłość Polski – jeśli nie mamy emigrować po wojnie z Polski Mikołajczyka – musicie tu przyjechać. Zaraz i koniecznie. Zaleski już tu powinien być, choćby z wizytą” . Tego typu plany Lechoń często powtarzał. Na jeden z nich przebywający w Londynie Grydzewski odpowiedział, ukazując absurdalność tych pomysłów, nieadekwatność do rzeczywistego stanu rzeczy . O błędnym przekonaniu Lechonia na temat rzeczywistości świadczy również pogląd na finanse rządu na uchodźstwie, od którego chciał pozyskać pieniądze: ,,Na to przyszła odpowiedź – że w ogóle pieniędzy nie będzie, bo brakuje na najpotrzebniejsze rzeczy. Rozumiem dobrze, że te rzeczy są to urzędnicy i różne prace pisarskie – ale myślę, że można by nas umieścić w obu tych kategoriach” . W odpowiedzi redaktora czytamy załączony list Juliana Sakowskiego, który reprezentując rząd, wypowiadał się o jego faktycznie opłakanym stanie finansowym . Kolejnym absurdalnym przeświadczeniem Lechonia była projektowana przezeń III wojna światowa, której to wybuch szczęśliwie przepowiadał Grydzewskiemu, wierząc, że jej skutkiem będzie wolna Polska: ,,…to ja jeszcze przed wojną wybiorę się w Wasze strony. (…) zakładam, że działania wojenne będą najpóźniej w przyszłym marcu. Po wyborach” . Na zaprzeczenia adresata odpowiadał: ,,Szalenie się ucieszyłem Twoją przepowiednią, że wojny nie będzie, (…) po Rosnerze byłeś największym pudlarzem, jeśli chodzi o przepowiednie. Otóż wojna będzie na pewno – pomimo że Wasi gospodarze marzą, aby (…) załapać Afrykę i pogodzić się z Moskalami. (…) bo przecież Polska będzie na pewno – czy będzie istniał rząd londyński, czy nie. Ale może to być Polska Mikołajczyka, dlatego że Wy upieracie się tam siedzieć” . Wszystkie przedstawione tu przekonania Lechonia, które zupełnie mijały się z rzeczywistością, uwydatniają jego romantyczną pretensję jako wieszcza, mimo wszystko wierzącego w potęgę swojej ojczyzny, nie przyjmującego do wiadomości, że mogłaby ona przestać istnieć. Wierzenia przedstawione w listach stanowiły swoistą ucieczkę od rzeczywistości, której nie chciał zaakceptować. Podobne mrzonki, m.in. na temat III wojny światowej, snuł Andrzej Bobkowski. Według niego przejęcie władzy w kolejnych zachodnich państwach Europy przez komunistów równało się z początkiem wojny. On również wiązał nadzieje z USA. W wyniku zdobycia wysokiego poparcia przez komunistów w wyborach we Francji pisał w liście do Iwaszkiewicza: ,,..o niczym się nie mówi i nie pisze, jak tylko o nowej wojnie. (…) jakiekolwiek posunięcie komunistów odbywałoby się już na płaszczyźnie wojennej. USA (…) uważałyby ich dojście do władzy za równoznaczne z opanowaniem kontynentu (…). Jakakolwiek interwencja USA postawiłaby Sowiety przed dylematem: albo opuścić siły postępowe i rewolucyjne francuskie, albo podtrzymać komunistów francuskich, a zatem wejść właściwie w trzecią wojnę.” . Ojczyznę rządzoną przez komunistów porównywał do szpitala dla psychicznie chorych , co idealnie oddaje pogląd Bobkowskiego na omawiany ustrój i jego bieżące działania w kraju – uważał rządy komunistyczne za kompletny absurd. Odczytujemy również jego stosunek do ludzkości, zgadzającej się na taką władzę: ,,Demokratyczny komunizm brzmi mi tak samo jak ,,republikański faszyzm” (…). (…) świat jeszcze nigdy nie przechodził przez epokę TAKIEJ ciemnoty. Nie rozpisuję się, bo to nie można spokojnie pisać o tym.” . Jak już wcześniej zauważyłam, po emigracji do Ameryki Bobkowski zyskał nowy punkt odniesienia w ocenie sytuacji politycznej Europy, miał okazję na zobiektywizowanie poglądów. Stąd wiele pomysłów na Europę Bobkowskiego pochodzi ze wzorców amerykańskich. Jako odpowiedź na problemy gospodarcze powojennego świata sugerował kapitalizm, opierający się na gospodarce wolnorynkowej, który wprowadzał prawdziwą wolność i równość. Jego podstawą była praca ludzi, którzy w zamian otrzymywali wynagrodzenie, nie zaś obietnice polityków, co pochwalał Bobkowski w listach do matki . W celu osiągnięcia postulatów równości i wolności, kapitalizm musiał współgrać z demokracją, która jako jedyna miała prowadzić do społeczeństwa bezklasowego. Zważywszy na wartości, jakimi kierował się Bobkowski opuszczając kontynent, wymarzony przezeń ustrój polityczny i gospodarczy wydaje się być oczywistym wyborem. Często w korespondencji do matki przekonywał do słuszności tego ustroju, ukazując życie Amerykanów . Wytykał również, dlaczego europejscy przywódcy, inteligencja nie byli przychylnie nastawieni do demokracji i kapitalizmu, trafnie znajdując przyczynę . Tak więc według Bobkowskiego najlepszym możliwym ustrojem była demokracja, której fundamenty stanowiły równość, bezklasowość społeczeństwa i wolność. Marzył o wolnej Polsce opartej właśnie na tym ustroju. Nie wierzył jednak w możliwość jego zwycięstwa w kraju nad Wisłą, o czym może świadczyć choćby wygłaszana krytyka inteligencji . Stąd też w pewnej części wynikało jego zawiedzenie Europą – kontynentem przez długi czas niepotrafiącym sprzeciwić się reżimowi komunistycznemu, by sięgnąć po wolność – prawdziwą miłość Andrzeja Bobkowskiego.
Wartości, którymi kierowali się bohaterowie mojej pracy można dostrzec również w ich opiniach na temat czytanej przez nich literatury. Wraz z końcem II wojny światowej, komunizm wkraczał na ziemie polskie, podporządkowując sobie wszystkie dziedziny życia Polaków. W sztuce taką rolę pełnił socrealizm. W Polsce wprowadzony został w 1949 r. Bobkowski w korespondencji do Giedroycia potraktował to zdarzenie nawiasowo, określając je: ,,jakiś zjazd czy coś” . Ta wypowiedź świadczy o fakcie, że jej autor spodziewał się tych zdarzeń, nie był nimi zaskoczony lub zbyt bolesnym było dla niego mówienie o tym, gdyż miał poczucie powagi i tragizmu sytuacji. Natomiast u Lechonia krytycyzm dostrzec można już w komentarzach do podpisania przez prosowieckich pisarzy deklaracji powrotu do kraju i pracy na rzecz nowego ustroju w 1945: ,,Tutaj nie było żadnych specjalnych niespodzianek – bo wszyscy wiedzieli, że Cękalski każde świństwo podpisze. Ale Ryś też podpisał” . Zerwał on kontakty z przyjaciółmi sprzyjającymi nowej władzy. Powszechnie znanym było wystosowanie przez Lechonia listu do Tuwima, w którym zakończył ich relacje właśnie z powodu poglądów poety, który po wojnie powrócił do kraju w gotowości do propagowania nowego ustroju. Tymi czynami autor Kwiatów polskich zasłużył sobie na liczne komentarze Lechonia z dużą dozą negatywnych opinii, oskarżeń o zdradę . Czyny Tuwima przekładały się również na odczytanie przez Lechonia jego poezji, którą określał wynikiem wpływów literatury rosyjskiej: ,,(…) Herling porównał Kwiaty polskie do Pana Tadeusza, co jest lekkomyślną zbrodnią i idiotyzmem. (…) podczas gdy Kwiaty polskie są bezładną kombinacją gówna i złota, czystego skurwysyństwa. (…) Tuwim w całej swej od piętnastu lat przynajmniej poezji jest przykładem wpływu poezji rosyjskiej na polską…” oraz mówił o ,,zruszczeniu” poety. Mimo to, potrafił obiektywnie oddać uwielbienie artystycznym aspektom twórczości pisarza: ,,Mój dziennik, który teraz piszę co dzień, pełen jest miłości dla niektórych wierszy Tuwima…” . Lechoń wierzył w siłę słowa pisanego, stał na stanowisku, że autor musi być odpowiedzialny za to, co pisze. Tak też ufał pisarzom antykomunistycznym, popierał ich wypowiedzi. Wśród takich twórców znalazł się publicysta – Zygmunt Nowakowski. W liście do Grydzewskiego wypowiadał się o jego artykułach: ,,(…) jeżeli coś zdolne byłoby zatrzymać zeświniałą i ogłupiałą bandę partyjną przed rzuceniem się do brudnych nóg Mikołajczyka – to tylko wspaniałe artykuły Nowakowskiego. Niektóre z nich, jak np. «Sztandar», są arcydziełami publicystyki (…). (…) powiedz mu, że jestem pełen podziwu dla jego pisania i pełen najgłębszego szacunku dla jego postawy” . Dalej Lechoń otwarcie mówi, co właściwie tak bardzo podoba mu się w twórczości tego publicysty: ,,…Nowakowski już powinien rzucić swoim wspaniałym błotem na tę bandę onanistów (…), którym się wydaje, że oni są Polską. Odezwa tzw. «stronnictw demokratycznych» godna byłaby Cyrulika, gdyby nie była godna kryminału” . Można wyciągnąć wniosek, że poglądy, wartości, którymi kierował się Lechoń znajdowały również odbicie w jego stosunku do powojennej twórczości. Co ciekawe, antykomunizm przerodził się w antyrosyjskość, wymierzoną również w rosyjskich pisarzy, widoczną, m.in. w komentarzu do lektury Tołstoja: ,,(…) denerwuje mnie, że tylu ludzi zachwyca się «Wojną i pokojem», które są najbardziej moskiewską nacjonalistyczną rzeczą, jaką wydała literatura rosyjska, a poza tym dla mnie piłą trudną do czytania” . Takie negatywne nastawienie Lechonia do rosyjskości można łatwo tłumaczyć jego antykomunizmem. Do podobnych wniosków na temat antyrosyjskości Bobkowskiego dochodzi Danielewicz Zielińska w ,,Szkicach o literaturze emigracyjnej”. Czytamy tam również cytat z dziennika pisarza: ,,«Wojna i pokój» na pewno jest wspaniałym dziełem, ale nie mogę. Nie przełykam nic rosyjskiego. (…) jest we mnie jakaś fundamentalna antyrosyjskość, czy jak to nazwać, że nie połykam. Odrzuca mnie” . Bobkowski, podobnie do Lechonia, wierzył w siłę słowa pisanego, lecz uważał, że poezja nie ma wystarczająco mądrego i silnego przekazu, co według niego widoczne było w kulturze polskiej . Krytykował pisarzy propagujących powojenny reżim, jak w przypadku Kazimierza Brandysa, który był komunistą przez większość swojego życia: ,,Nie wiem, czy czytałaś ostatni wyczyn tego skurwysyna, tego dziecięcia stalinizmu, Kaziczka Brandysa. Nazywa się toto «Matka Królów». Pouczające. Mnie czytanie tych pism krajowych doprowadza do lekkiego zawrotu głowy. To czysty surrealizm to wszystko, co się u nas dzieje. Jak można, mając na każdym kroku próbki zupełnej bezużyteczności, zupełnej klapy tego systemu, zwanego «socjalizm», dyskutować równocześnie o jego wyższości nad innymi i wierzyć, że w tym systemie może być inaczej” . Podsumowując całość dokonanych w tym rozdziale analiz, można stwierdzić, iż wartości, którymi kierowali się Bobkowski i Lechoń znajdowały odzwierciedlenie w ich stosunku do konkretnych pozycji, twórców. Krytykowali oni głównie dzieła oraz pisarzy sprzecznych z bliskimi im wartościami, co świadczy o tym, że nawet w tak z pozoru błahej, tworzonej dla rozrywki dziedzinie jaką jest literatura, nie sprzeniewierzali się swoim ideałom.
Jan Lechoń i Andrzej Bobkowski umarli poza granicami ukochanego kraju, który wtedy wciąż nie był wolny. Ich marzenia na temat wybuchu III wojny światowej, wynikiem której Polska miała odzyskać suwerenność, nie sprawdziły się. Podobnie z Ameryką, która, jak się okazało, nie spieszyła się do walki z komunistyczną Rosją. Mylne wierzenia mogły wynikać z braku dokładnych i prawdziwych informacji na temat rzeczywistego stanu rzeczy, relacji między państwami. Stworzona przez pisarzy utopia ,,dobrej Ameryki” była również owocem ich zamknięcia na sprawy polityki amerykańskiej, nie interesowali się za bardzo tym, co dzieje się w zamieszkiwanym przez nich kraju, kontynencie, nie utrzymywali kontaktu ze znanymi osobistościami, politykami amerykańskimi. Wciąż skupiali się na sprawach Polski, utrzymując głównie kontakty z rodakami, czytając prasę polską. To ograniczało ich wiadomości o tym, co się działo wokół nich. Łatwiej im było również wierzyć, że są w kraju przychylnie nastawionym do polskości, który jest w stanie pomóc bardziej niż np. Wielka Brytania. W postawie Bobkowskiego i Lechonia jest coś z XIX-wiecznego romantyka, który gotów jest poświęcić swe życie nie ojczyźnie, a ideałom. Bo tak należy rozumieć ,,Polskę” z punktu widzenia tych twórców – jako zbiór wartości na czele z wolnością, bliskich osób, miejsc, zdarzeń pełnych sentymentu i oczywiście jako ukochany kraj – matkę wybitnych pisarzy, kultury, tradycji, który został jednak utracony. To właśnie o to upominali się Bobkowski i Lechoń. Opuszczenie kontynentu było sprzeciwem na kradzież, zniewolenie tych cennych wartości – ,,Polski”, która kierowała ich życiem. To dało początek wszystkim utopijnym wierzeniom. Pozostając na emigracji, do końca życia byli wierni wyznawanym wartościom. Ich korespondencja udowadnia to, przedstawiając poglądy pisarzy na zdarzenia polityczne i literaturę. W obu tych aspektach wybierali wolność, czyli brak zniewalających ustrojów czy ograniczeń ze strony władz. Z przeprowadzonych analiz wynikł również obraz bohaterów mojej pracy jako patriotów walczących o wolną ojczyznę, interesujących się polityką kraju i z dbałością wytykających każdą, najmniejszą zdradę, posunięcie sprzeczne z ich moralnością. Jest to obraz patriotów w niecodziennym ujęciu, ponieważ, mimo że kierowali się racją stanu, to jednak mówili wyraźne ,,nie” uciekaniu do historii, którą w naszej kulturze wynosi się na piedestał, oddaje hołd. Bobkowski i Lechoń byli znacznie bardziej prozaiczni – wiedzieli, że to, co jest teraz i dziś o wiele więcej może zdziałać niż uciekanie do zdarzeń z przeszłości. Stąd Bobkowski o klęski polityczne Polski oskarża ,,Polskę poezji” – uciekanie w uczucia, wiersze zamiast rzeczywistości. Taki stan rzeczy nie przeszkodził jednak w podziwianiu, chwaleniu twórczości polskich romantyków. Andrzej Bobkowski i Jan Lechoń opuścili Europę, która ich zawiodła, nie potrafiąc dostrzec wartości, którymi oni się kierowali, a których należało bronić. Emigracja była w ich wypadku wyborem moralnym, jedynym sposobem na życie w zgodzie ze swoją moralnością. Był to częsty przypadek w XX-wiecznym świecie, jednak mało kto, będąc tak daleko od ojczyzny, bez możliwości powrotu, wciąż mieszkał w jej sercu, tak mocno żył nią jak Bobowski i Lechoń. To czyni bohaterów mojej pracy wyjątkowymi.
BIBLIOGRAFIA:
• Andrzej Bobkowski, Listy do różnych adresatów, Kraków 2013.
• Andrzej Bobkowski, Listy
z Gwatemali do matki, Warszawa 2008.
• Andrzej Bobkowski, Tobie zapisuję Europę. Listy Andrzeja Bobkowskiego do Jarosława Iwaszkiewicza.
• E. Buszewicz, J. Fazan, M. Urbanowski, I. Węgrzyn, J. Włodarczyk, E. Zarych, Słownik pisarzy polskich, Kraków 2003.
• M. Danilewicz Zielińska, Szkice o literaturze emigracyjnej, 1992.
• P. Lejeune, Pakt autobiograficzny.
• E. Rybicka, Antropologiczne i komunikacyjne aspekty dyskursu epistolograficznego, 2004.
• S. Skwarczyńska, Teoria listu, Lwów 1937.
• Jan Lechoń, Mieczysław Grydzewski, Listy 1923-1956. Tom I, Warszawa 2006.
• Jan Lechoń, Mieczysław Grydzewski, L
isty 1923-1956 Tom II, Warszawa 2006.
• Jan Lechoń, Zofia i Rafał Malczewscy, Coraz trudniej żyć a umrzeć strach. Listy 1952-1955, Warszawa 2008.