Bitwa pod Anghiari

Florencja końca XV wieku wrzała od buntów i konfliktów zbrojnych. Dopiero nowy wiek pozwolił jej na tymczasową stabilizację polityczną. Rządy w świeżo powstałej republice objął gonfalonier Piero Soderini i do regionu zaczęli powracać najwybitniejsi artyści dojrzałego renesansu. Leonardo da Vinci pozostawił Mediolan po nieudanym przedsięwzięciu odlania konia z brązu i zamieszkał w Santa Maria Novella razem ze swoim nierozłącznym salai Giacomo Caprottim. Tymczasem Michał Anioł zostawił Rzym z „Bachusem” i „Pietą”, by powrócić do rodziny i wziąć udział w konkursie na rzeźbę w zniszczonym marmurze. Florencja znów stała się renesansowym pępkiem świata. Twórca „Mona Lisy”, geniusz intelektualny, zagorzały badacz anatomii i młody rzeźbiarz, uczeń Ghirlandaia i di Giovanniego, który wkrótce po powrocie obdarowuje miasto „Gigantem”, ci dwaj stają się zaciekłymi rywalami, gdy gonfalonier zleca im stworzenie fresków w Sali Wielkiej Rady w Palazzo Signoria. Bitwa pod Anghiari przeciwko Bitwie pod Casciną. Rywalizacja wlecze się przez lata przerywana innymi zleceniami, a między Leonardem da Vincim i Michałem Aniołem rodzi się legendarna wrogość.
Owa walka rozmywa się na kartach historii przez ciągłe wyjazdy i konflikty. W ostateczności znikają także rezultaty. Na ścianach Sali nie zobaczymy żadnego z wymienionych obrazów. Według kronik żaden z fresków nie został ostatecznie dokończony. Nowe tysiąclecie przyjmuje nas niesprawdzoną niespodzianką co do Bitwy pod Anghiari. Maurizio Seracini, bioinżynier zajmujący się diagnozowaniem włoskich dzieł sztuki po czterdziestoletnich poszukiwaniach zaginionego obrazu ogłosił, że znajduje się on pod freskiem Vasariego zdobiącym Salę Pięciuset. Nieustannie zdumiewający rozwój technologii pozwala na podgląd tego, co znajduje się pod istniejącym freskiem, dzięki czemu Seracini wybadał umiejscowienie innego obrazu, który prawdopodobnie jest poszukiwanym przez wieki dziełem Leonarda.
Leonardo da Vinci jako człowiek renesansu i humanista wykazywał się niezliczoną ilość talentów i zainteresowań. Nic dziwnego, że tak długo zajmowało mu dokańczanie projektów. Poświęcając każdej rzeczy tyle samo czasu, musiał przeskakiwać między kartonami, szkicownikami anatomii a maszynami, które rysował z inżynieryjną doskonałością, by niektóre z nich wypróbowywać z mniejszym lub większym sukcesem. Bitwa pod Anghiari była (lub jest) skutkiem wieloletniego procesu twórczego. Ten przedłużający się projekt miał być powodem dla którego gonfalonier zlecił Michałowi Aniołowi namalowanie konkurencyjnej Bitwy pod Casciną, która prócz wzbudzania zachwytu miała także motywować Leonarda do szybszej pracy. Skoro w przyśpieszeniu prac nie pomogły starania nawet sławnego dyplomaty i polityka Niccolo Machievelliego, to jedyną nadzieją pozostawało upokorzenie z przegranej rywalizacji.
Bitwa pod Anghiari w rekonstrukcji Petera P. Rubensa przywodzi na myśl inną pracę barokowego artysty, Porwanie córek Leukippa. W autorskim obrazie konie obnoszą się szlachetnością i majestatem, natomiast szaro-brązowe zwierzęta w Bitwie uderzają głównie dzikością. Są skręcone w chaosie walki równie mocno, co ich jeźdźcy walczący zaciekle o życie, którzy w szale podnoszą broń. Trudno na pierwszy rzut oka wydobyć z obrazu poszczególne postacie. Po chwili zauważa się leżące na ziemi ciała taranowanie kopytami bojowych wierzchowców.
Leonardo da Vinci, jako inżynier i twórca maszyn wojennych, był świadkiem wojen i zaciekłych walk. W porównaniu do młodego Michała Anioła, miał większe pojęcie na temat zabijania. Ta różnica odzwierciedliła się w ich pomysłach. Koncepcja Michała Anioła, którą możemy zaobserwować w szkicach i kopiach kartonu m.in. Battisty de Sangallo zdaje się pomnożeniem Dawida. Muskularni żołnierze biorący kąpiel, wyrwani nagle do bitwy są idealistycznym wyobrażeniem, niezgodnym z krwawą i przerażającą rzeczywistością, którą trafnie uchwycił Leonardo.
„I u ludzi, i u koni widziało się tam zaciekłość, gniew i chęć zemsty” opowiadał Vasari. Na podstawie rekonstrukcji, mogę wyrazić opinię, że kiedy w twarzach ludzi widzę wściekłość i pobudkę najniższych instynktów, żądzę mordu, tak na zarysowanych przesadnie pyskach koni dostrzegam strach i instynkt przetrwania. Upodabniają się do nich zdeptani przegrani, którzy zapomnieli już, co sprowadziło ich na pole bitwy, a przypomnieli sobie, jak wartościowe jest dla nich życie. Wojna ich nie oszczędzi, i choć są tak blisko wciąż walczących żołnierzy, nie zostaną zauważeni, nie spowodują refleksji i nie powstrzymają wojennej machiny, koła wznoszącego jednych i gruchoczących kości innym.
Niektórzy z historyków sztuki uważają, że „Bitwa pod Anghiari” to najwybitniejsze dzieło Leonarda, szansą do wykazania się wszystkimi umiejętnościami i przekazania filozoficznego, głębokiego zamysłu, bliskiego następnym pokoleniom. Dlatego wywarła tak duży wpływ na dalszy rozwój sztuki i stała się wzorem.
Przez wiele lat twierdzono, że fresk Leonarda nigdy nie powstał, lub że rozpłynął się z powodu złego przygotowania farb. Leonardo znany był ze swoich malarskich eksperymentów, które nie zawsze wychodziły obrazom na dobre. Postępujące zniszczenia Ostatniej Wieczerzy są powodem jego oryginalnych, nietrwałych technik. W Udręce i Ekstazie, znanej powieści Irvinga Stone’a fresk zostaje zniszczony w początkowej fazie nanoszenia z powodu nieskontrolowanych skoków płomieni, w rozpalonym przez Leonarda ognisku. Inne źródła nie wskazują na taką kolej rzeczy. Seracini twierdzi, że fresk wciąż istnieje.
Jonathan Jones, brytyjski krytyk i historyk sztuki napisał książkę o rywalizacji między dwoma geniuszami renesansu, Leonardem i Michałem Aniołem. Pojedynek Mistrzów to także opowieść o tworzeniu dwóch wielkich dzieł, które choć ostatecznie nie powstały, wywarły ogromny wpływ na późniejszą sztukę. Historia obrazów, szkice i rekonstrukcje wprowadzają nas w te dzieła i mimowolnie stajemy się ich obserwatorami, widzimy je w naszych umysłach i zachwycamy się, a kiedy dociera do nas, że kontemplowaliśmy nieistniejącą sztukę, komentarz Jonesa nic dziwnego, przecież [fresk] oddziaływał na wyobraźnię widzów, jeszcze zanim artysta zaczął go malować wydaje się nam jak najbardziej trafny.
Wydobycie spod fresków Vasariego Bitwy pod Anghiari byłoby wielkim wydarzeniem w świecie miłośników sztuki i z pewnością ściągnęłoby do Florencji jeszcze większe grono turystów. Mogłaby się jednak okazać zawodem. Możliwe, że Bitwa jest w opłakanym stanie lub stanowi tylko zaczątek prac artysty. A przecież nie trzeba zdzierać fresków Vasariego, by zobaczyć Bitwę pod Anghiari. Jej zarysy są wieczne, a zawarta w niej prawda tak stara i tak nowa jak ludzkie szaleństwo. Wystarczy wyłączyć telewizor nadający ostatnie koszmarne wiadomości i zamknąć oczy, a sama się pojawi.
Bibliografia:
Jones, J. (2012). Pojedynek mistrzów. Leonardo da Vinci i Michał Anioł. Warszawa: Świat Książki
Stone, I. (1990). Udręka i Ekstaza. Warszawa: Czytelnik
IAR (2012) „Bitwa pod Anghiari” odnaleziona? Pobrano z: http://www.tvp.info/6719248/bitwa-pod-anghiari-odnaleziona Dnia (27.07.2017).